Las i polana

Błękitne niebo rozpościerało się nad doliną, która była porośnięta lasem.
To był dość gęsty las. Do tego stopnia gęsty, że aż trudno było się w nim poruszać.
Krzewy, które tu rosły miały ostre kolce. Idąc, nie udawało się ich uniknąć.
Leśny człowiek, który od dłuższego czasu przedzierał się tędy, patrzył na swoje ręce i nogi
mocno już poranione. Niektóre rany były bardzo głębokie i to go martwiło.
Chciało mu się pić.
W pewnej chwili usłyszał w oddali szum wody. Przyspieszył kroku, by do niej dotrzeć i wtedy poczuł, że traci grunt pod nogami i osuwa się w dół. To była jama w ziemi, którą ktoś wykopał. Spadając, mocno się potłukł i trudno mu było się poruszyć. Wołał o pomoc, ale jak zwykle
nikt nie odpowiedział. Zanim udało mu się wydostać, minęło dużo czasu.
Kiedy obolały, uszedł jeszcze kawałek, z trudem przedzierając się przez zarośla, poczuł głód
i sięgnął po torbę z pożywieniem. Wtedy zorientował się, że jej nie ma. Pewnie zgubił ją,
gdy spadał do jamy. Wiedział, że nie da rady jej już odnaleźć.
Był zmęczony, poraniony, głodny i samotny. Miał już tego dość. Spojrzał w niebo. Może stamtąd przyjdzie pomoc? Jednak ten, który był w Niebie jeszcze nigdy mu nie odpowiedział. Tym razem też była cisza.
Rozgoryczony, coraz wyraźniej czuł jak wzbiera w nim złość.
Przedzierając się dalej przez raniące krzewy, co jakiś czas wykrzykiwał z pretensją i oburzeniem:
– To Twoja wina, to Twoja wina, że mnie wpakowałeś do tego lasu! Zobacz, jakie mi dałeś warunki do życia! Przecież tu się w ogóle nie da żyć! Siedzisz sobie tam w Niebie i patrzysz obojętnie na to, jak ja się tu męczę!
Ooo! – krzyknął jeszcze głośniej, bo właśnie uderzył głową w drzewo.
Gdyby tylko w drzewo, to nie byłoby tak źle, ale uderzył w coś ostrego, co z tego drzewa wystawało. Kiedy otarł zakrwawioną twarz, przyjrzał się temu, w co uderzył.
Ostry gwóźdź. Stopy.
Podniósł głowę wyżej.
To Człowiek. Wisi, przygwożdżony do drzewa.
Leśny patrzył, oniemiały.
Człowiek na drzewie nie mógł się w ogóle poruszać. Bardzo cierpiał. Jego Ciało było całe poranione.
– Temu Człowiekowi już nie da się pomóc – pomyślał.
Kiedy tak stał, bezradny, patrząc w poranione Ciało Przybitego, że zdumieniem odkrył,
że Cierpiący Przybity ma na sobie także jego własne rany!
Zdziwiony ulgą, którą poczuł, podniósł wzrok i ich spojrzenia spotkały się.
Przybity Człowiek patrzył na niego ze współczuciem. To było spojrzenie Kogoś kto go dobrze
i od zawsze zna.
Jeden jest tylko Ten, kto mnie w ten sposób zna – pomyślał.
W tym spojrzeniu widział, że On odczuwa każdy jego ból, samotność, łzy, każde przedzieranie się przez zarośla.
– Co Ty tu robisz? – zapytał – Nie jesteś w Niebie?
– Jestem z Tobą – usłyszał w odpowiedzi.

———
W tym gęstym lesie była też duża polana.
Tego dnia bawiło się na niej dwoje dzieci. Wciąż jednak coś zakłócało ich wspólną zabawę.
Jedno patrzyło na Drugie, które bawiło się swoimi wspaniałymi zabawkami.
– Ty masz lepsze zabawki a ja mam gorsze! – skarżyło się. – Też bym chciało takie mieć jak twoje!
– Ale nie masz! A ja Ci moich nie dam! – odpowiedziało Drugie zagarniając zabawki do siebie.
Jedno poczuło się urażone i w odpowiedzi dumnie wykrzyknęło:
– A ty nie masz takich pięknych włosów jak ja! Moimi wszyscy się zachwycają!
Drugiemu wyraźnie sprawiło to przykrość. Nie tylko włosy miało marne. Było także grube.
Znalazło jednak coś, czym mogło się poszczycić i jednocześnie dopiec Jednemu.
– Za to ty masz ubranie do niczego! Ja bym się wstydziło w czymś takim chodzić! – wykrzyknęło.
Jedno faktycznie zawsze czuło się gorzej ubrane od innych i nieraz z tego powodu się wstydziło.
Nie dało jednak tego poznać po sobie.
Zaczęło podskakiwać wysoko. Było wysportowane i bez trudu pokonywało różne przeszkody
na polanie.
Drugie mogło tylko stać i patrzeć. Wiedziało, że tak skakać nie potrafi.
Wspólna zabawa w tej sytuacji była niemożliwa.

W pewnej chwili dał się słyszeć jakiś szelest. Obróciły się w tym kierunku.
– A, to co? – tym razem wspólnie wykrzyknęły Jedno Drugie.
– Jestem Trzecie. – cichym głosem odezwało się dziecko, które dopiero teraz przyszło.
Stało niepewnie, ponieważ jego nóżki nie były równej długości.
– Jak Ty wyglądasz! – z wyższością w głosie odezwało się Jedno, dotykając przy tym swoich pięknych włosów.
– Jesteś po prostu brzydkie! I w dodatku jedną nogę masz krótszą. Z takimi nogami na pewno
nie potrafisz skakać. Jesteś nic nie warte!
Po tych słowach Jedno odwróciło się plecami do Trzeciego i wzruszając ramionami oddaliło się podskakując.
Drugie patrzyło uważnie na Trzecie.
A co Ty masz? – zapytało.
Trzecie spojrzało na swoje puste ręce.
– Nie mam nic. – odpowiedziało.
Drugie popatrzyło z dumą na swoje wspaniałe zabawki.
To po co tu stoisz?- odezwało się z pogardą w głosie. – Nie jesteś potrzebne! Jak nic nie masz,
to nie jesteś nic warte!
Po tych słowach Drugie odwróciło się i zabierając swoje zabawki, odeszło.
Trzecie zostało samo.
Czuło się nic nie warte, nikomu niepotrzebne, gorsze i brzydkie.
Usiadło, zamykając oczy i kurcząc ramiona.
– Po co ja w ogóle żyję? – myślało.
Kiedy tak siedziało, skurczone i bezwartościowe, w pewnej chwili poczuło na sobie czyjś wzrok.
Bało się otworzyć oczy, żeby znowu nie zobaczyć wykrzywionej pogardą i poczuciem wyższości twarzy. Drżało z lęku, że za chwilę usłyszy złe, raniące słowa.
Jednak Ten który był przy nim nic nie mówił.
Trzecie poczuło, że położył swoją dłoń na jego główce. W pierwszym odruchu chciało się cofnąć , jak przed uderzeniem, ale ten dotyk był taki… dobry. Dawał poczucie bliskości Kogoś dla kogo Trzecie jest bardzo ważne i drogie.
– Ale ja nic nie mam! – wykrzyknęło z lękiem, ponieważ bało się, że jeśli nic nie ma, to nie zasługuje na to , by być kimś ważnym i drogim w oczach Tego, który przy nim był.
– Masz Mnie. – usłyszało w odpowiedzi.
Jednocześnie Dobry, swoją dłonią dotknął delikatnie jego rączki.
Trzecie, jeszcze wciąż z zamkniętymi oczyma, chwyciło tę dłoń, bojąc się, że się oddali.
Wtedy poczuło jak Dobry bierze je na ręce, podnosi i przytula do swojego serca.
– Ale ja nic nie potrafię!– I nie umiem skakać! –I jestem brzydkie! – poskarżyło się.
– Popatrz mi w oczy. – poprosił ciepło Ten który był z nim.
Trzecie poczuło, że bardzo tego potrzebuje. Otworzyło oczy i ich spojrzenia spotkały się.
Dziecko ze zdumieniem odkryło, że jest przez Niego upragnione.
Pod wpływem tego spojrzenia, zobaczyło w sobie piękno, którego nawet nie przeczuwało.
Było w ramionach tego, który je kochał. Po raz pierwszy w życiu – szczęśliwe.
Miłość, którą zostało ukochane, coraz bardziej wypełniała małe serduszko.
Poczuło w sobie pragnienie, które zaczęło je rozpalać.
– A JednoDrugie? – zapytało – tak bym chciało, żeby one też….
Ten, który przy nim był, uśmiechnął się.
I wtedy Trzecie zobaczyło w Jego oczach, że On z taką samą miłością patrzy na JednoDrugie.

Jolanta Bajcer
Częstochowa, listopad 2016


Tagi:
займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>