Świadectwa po Syntezie

SYNTEZA Z ANIOŁAMI – TYDZIEŃ AKCEPTACJI I PSYCHOTERAPII

Słów kilka o rekolekcjach w czasie zarazy

Czas ostatnich miesięcy stanowi wyzwanie dla każdego człowieka. Odnalezienie się w rzeczywistości pandemii, która wywróciła znany nam świat do góry nogami, domaga się przede wszystkim wewnętrznej wolności i stawania w prawdzie. Cieszę się, że w obecnej sytuacji, udało mi się przeżyć indywidualne rekolekcje z elementami bibliodramy. Nie były to klasyczne rekolekcje realizowane w grupie. Indywidualizacja treści i sposób ich przeżycia otwierał jednak ogromne możliwości duchowe. Wprawdzie brakowało charakterystycznych dla bibliodramy kontaktów z drugim człowiekiem – wspólnego dzielenia doświadczeń i zadań w grupie, jednak konieczność samodzielnej modlitwy słowem Bożym był w pewnym sensie odpowiedzią na przeżywany czas.

Szczególnym doświadczeniem tych rekolekcji było rzeczywiste uświadomienie sobie, że Boże słowo jest żywe i skuteczne. Rozważając znane na pamięć fragmenty, bałem się, że wejdę w nie wyłącznie z perspektywy dawnych doświadczeń i przeczytanych komentarzy. Nic z tego nie miało jednak miejsca, a wprowadzenie poprzez różne formy artystyczne, stanowiło odpowiedź na nurtujące serce pytania, wątpliwości, czy konkretne słabości – było stawaniem w prawdzie o sobie, przyjęciem Bożej miłości i oddawaniem Mu siebie, w swojej fizyczności, uczuciowości i duchowości.

Jednocześnie tegoroczne rekolekcje uświadomiły mi, jak delikatnie Bóg prowadzi mnie w osobistym procesie oczyszczania wiary i wszelkich motywacji codziennego działania. Oczywiście, On prowadzi delikatnie, to ja ciągle, po ludzku, szukam „lepszej” drogi. Czas tegorocznych ćwiczeń duchowych uważam zatem za swoisty poligon, na którym zdobyte doświadczenie, będzie przede wszystkim impulsem do jeszcze głębszego zaufania Bogu i spojrzenia z nadzieją na kolejne dni.

ks. Karol

P.S. I jeszcze raz wielkie dzięki oo. jezuitom z Częstochowy i Dorocie za stworzenie dogodnych warunków osobistego spotkania z Panem.

  1. Z chaosu codzienności 

            To były najdziwniejsze rekolekcje w milczeniu jakie kiedykolwiek w życiu przeżyłam. Pracuję na uniwersytecie w dwóch państwach: Wielkiej Brytanii i USA i prowadzę badania w Polsce. Przyjechałam z chaosu życia, wielu przeprowadzek i podróży. Ze świata, w którym kobiety walczą o prawa do aborcji dla swoich obecnie 2-letnich córek albo chcą wychowywać swoje jeszcze nienarodzone dzieci genderowo neutralnie. To są osoby będące naukowcami, które kształcą studentów a jest to już ostatni etap edukacji. 
            Bardzo chciałam przyjechać na rekolekcje aby spotkać Boga osobowo. Po wielu miesiącach czekania i 2-krotnej zmianie terminów w końcu się udało. „Przypadł” mi temat aniołów na syntezę. Jak pomyślałam – najmniej ciekawy ze wszystkich oferowanych. Pomyślałam, że będzie łatwo…

  1. Pan Jezus najlepszym psychoterapeutą

            Nic bardziej mylnego. Przez kilka dni Pan Jezus pokazywał mi bardzo konkretne rzeczy i sytuacje w moim związku. Ma on wiele trudności, które ciężko jest rozwiązać mimo wielu starań. Pan Jezus bardzo konkretnie mówił co dokładnie mam zrobić lub powiedzieć aby pomóc mi i mojemu chłopakowi dojrzeć i zrozumieć się nawzajem. W skrócie: Pan Jezus pokazywał mi, że oboje jesteśmy „ułomkami”, w sensie własnej ludzkiej ułomności i ułomków chleba – to znaczy, że możemy być dla siebie pokarmem. Czułam się jak na psychoterapii dla par 1:1 z Panem Jezusem. I jakbym dostała gotowy plan naprawy związku. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem ponieważ nie przyjechałam na rekolekcje aby zajmować się tymi sprawami.

  1. W czasie epidemii

            Pod koniec rekolekcji okazało się, że ogłoszono pandemię koronawirusa i nasze życie wywróciło się do góry nogami. Sytuacja z koronawirusem postawiła nas w obliczu śmierci jak Marię Magdalenę pod krzyżem lub u grobu. Pan Jezus pokazał mi, że w podejmowaniu wyborów życiowych najbardziej liczy się miłość i to z niej będę sądzona po śmierci. Wyznacznikiem podejmowania decyzji jest miłość do Boga, bliźnich i siebie samego. I to właśnie w tej kolejności. Kochając siebie i stawiając siebie na pierwszym miejscu, wybieram własną sławę i osiągnięcia, które w chwili śmierci będą niczym. Kochając Boga i ludzi wybieram Boga i pomnażanie Jego miłości dla dobra innych. 
            Widziałam też, że gdy stoję przed wyborem, wiele razy nie wybieram drogi Pana Jezusa. Bojąc się trudów pójścia za Nim wybieram własną drogę i to co pozornie wydaje mi się bezpieczniejsze. Po pewnym czasie Pan Jezus stawia mnie przed tym samym lub podobnym wyborem i ja bardziej Mu ufając zgadzam się na Jego drogę mimo trudu i lęku. Ten proces jest ludzki i apostołowie też to przeżywali. Ludzie potrzebują czasu aby dojrzeć do dobrych wyborów i ufności Panu Bogu. Kościół jest zbudowany właśnie z takich niedoskonałych osób. Zaakceptowałam tę własną i innych niedoskonałość. Przyjęłam w akceptacji błędy, zwątpienia, zdrady, brak wykonywania woli Pana Boga, powroty do Niego i posłuszeństwo Mu. Pan Bóg pokazał mi, że On decyduje nawet o miejscu zamieszkania i powinnam prosić Go o poznanie Jego woli.

  1. W obliczu aniołów

            Poczułam także, że nie jestem sama w obliczu złych duchów, których zawsze się bałam. Jest ze mną anioł stróż, który jest mi dany jako wyraz miłości i troski Pana Boga. Czuję się mniej samotna i mniej się boję. Ten owoc rekolekcji jest dla mnie bardzo ważny. Troska Pana Boga i Jego opieka nad nami przez posyłanie aniołów mnie zachwyciła i zadziwiła. Dlatego Synteza z aniołami poszerza widzenie świata duchowego, w którym dotąd głównie skupiałam się na Panu Bogu i świętych. Te rekolekcje były pięknym czasem spotkania z Panem Bogiem i poznawania Jego zamysłu w moim życiu.

Magda

P.S. Mieszkałam w wielu miejscach na ziemi: w Zatoce San Francisco, na pustyni w Arizonie, między rzeką Missisipi a Illinois, w Salonikach w Grecji i w akademickim Cambridge. Podróżowałam do Afryki. Ale przebycie ĆD od Fundamentu po Syntezę było najwspanialszą podróżą poznania, dotarcia do granic, akceptacji, miłości i uzdrowienia ku duchowej dojrzałości.

 

Pan Bóg zaprosił mnie do swojego ogrodu!

Św. Ignacy mówi, że Boga trzeba smakować i poznawać wszystkimi zmysłami. Rekolekcje ignacjańskie połączone z bibliodramą właśnie mnie tego uczą. Nie inaczej było tym razem. Poczułam delikatny powiew, w którym jest Pan Bóg. I ten powiew trwa nadal, choć rekolekcje się już skończyły. Zawsze ciężko mi było powrócić do codzienności. Bibiodrama “zaprosiła” moją codzienność do rekolekcji. Mogłam ją zasmakować, zatrzymać się nad nią i wyrazić gestem, dotykiem, przestrzenią, obrazem, współpracą z drugim człowiekiem. Dlatego po powrocie do domu rekolekcje wciąż trwają.

Dziękuję Bogu, że zaprosił mnie do swojego ogrodu, z którego pobrałam nasiona i sadzonki, by uświęcać codzienność moją i innych.

Lilla

 

Na Syntezę Ćwiczeń Duchowych z bibliodramą jechałem w całkowitej nieświadomości. Wprawdzie znam metodę bibliodramy stosowaną w katechezie szkolnej, jednak wiedziałem, że to będzie coś innego. Jedynym pragnieniem mi towarzyszącym było na nowo odkrycie i pogłębienie obecności Boga w życiu, poprzez rozważanie Bożego słowa. Pierwszy dzień wydawał mi się dziwny, w jakiś sposób zabawowy i nie związany z modlitwą. Dopiero kolejne dni i wewnętrzne otwarcie doprowadziły do zrozumienia głębi wszystkich ćwiczeń i modlitwy całym sobą. Odkryłem też tak naprawdę co znaczy „oddać całego siebie Panu” i „modlić się całym sobą”. Zagadnienia, które wcześniej były dla mnie zrozumiane i przyjęte na poziomie intelektualnym, stały się jak najbardziej realne i żywo doświadczane. Zarówno ćwiczenia ruchowe, jak i wyrażanie uczuć i emocji poprzez różne środki, w tym artystyczne, dawało poczucie ogromnej bliskości Boga i doświadczenia aktualności słowa w życiu. Ważne było dzielenie doświadczeniami z pozostałymi osobami i osobą towarzyszącą – wszystko w poszanowaniu drugiej osoby i w pełnej wolności podejmowanych tematów. Czas na osobistą modlitwę popołudniową i wieczorną pozwalał na uporządkowanie przeżywanych treści. Owoce rekolekcji były bardzo jasne i klarowne. Nie żałuję poświęconego czasu i jednocześnie zachęcam wszystkich, którzy odczuwają pragnienie przeżycia rekolekcji z metodą bibliodramy, aby nie poddawali się swoim lękom i obawom. Otwarcie się na Ducha Świętego przełamuje nie tylko te bariery, ale pozwala także wykorzystać drzemiący w nas potencjał, którego nawet możemy nie być świadomi, co okazało się w moim przypadku, jak i w innych uczestników. A wszystko ku Bożej chwale i dla budowaniu coraz bliższej, osobistej relacji z Jezusem.

Ks. Karol

Dorota i Henia prowadziły nas z wielką delikatnością i intuicją. „Dogoniły” mnie uczucia, emocje i przeżycia dla których przez ostatni rok brakowało czasu i przestrzeni w głowie i w sercu. Dosłownie „przebijały” się przez ciało pokazując, że są autentyczne, są treścią mojego życia. Piękny czas przed Bogiem ale też wśród pięknych ludzi, przez których działał On… przedziwny czas. Znaczną część przeżyłam trochę jako niemowlę, trochę jako przedszkolak „nadrabiając” częściowo deficyty miłości i radości z dzieciństwa i te ścieżki z poszczególnych Tygodni ćwiczeń, które były dla mnie niedostępne podczas ich odprawiania – na tym chyba powinna polegać Synteza? Przebywanie w tej grupie, wśród Was było trochę odpowiedzią na modlitwę: „pokaż mi, że mnie kochasz”.

Magdalena

 

Chcę podziękować Panu Bogu za możliwość uczestniczenia w rekolekcjach ignacjańskich, a była to synteza z Bibliodramą. Był to dla mnie bardzo dobry i owocny czas modlitwy, refleksji, ale też uporządkowania moich emocji i relacji, spotkania się z innymi osobami we wspólnym działaniu i autentycznego zachwytu nad zasobami i talentami, jaki posiada każdy z nas. Miałam także możliwość wychodzenia z utartych schematów myślenia i nowego spojrzenia na rzeczy, które były dotychczas dla mnie trudne. Bardzo pomocne i uzdrawiające dla mnie było wsłuchiwanie się w Słowo z Księgi Proroka Jonasza i z Ewangelii oraz możliwość „wcielenia się” przeze mnie i przez innych uczestników w określone postacie, o których była mowa w danym fragmencie. Pozwoliło mi to głębiej przyjrzeć się mojej relacji z Bogiem, z drugim człowiekiem, a także przyjrzeć się sobie. Pomogło mi to również uwolnić się od nagromadzonych trudnych emocji i dostrzec możliwość dokonania konkretnych zmian w postępowaniu, przeżywaniu. Dzięki temu wyzwoliła się we mnie większa radość i otwartość na Boga i inne osoby. Rekolekcje te bardzo pomogły mi w odbudowaniu mojego zaufania do Boga, siebie samej i innych. Zobaczyłam jak na różne sposoby Pan Bóg daje mi Swoją miłość i zachęca mnie, aby tą miłością dzielić się z innymi. Bardzo wspierające i pogłębiające spojrzenie były dla mnie także indywidualne rozmowy z osobą towarzyszącą, która jednocześnie prowadziła bibliodramę. Ponadto atmosfera bezpieczeństwa, zaufania i wolności jaka istniała w grupie, wspólne działania i modlitwa sprawiały, że wyraźnie doświadczało się wspólnoty wśród nas uczestników i osób prowadzących. Panie, bardzo dziękuje Ci za dar tych rekolekcji i za osoby, dzięki którym i z którymi dałeś mi to wszystko doświadczyć. Dzięki Ci także za wszystkie owoce tych rekolekcji, które dojrzewają i ujawniają się nadal!    

Anna

 

Prosiłam codziennie Jezu, abyś pozwolił mi się poznać dogłębnie, wewnętrznie, abym Cię pokochała i pragnęła naśladować. Okazałeś mi się jako Ten, który nie potrzebuje mojego „zarabiania” na Twoją łaskę. Chcesz mnie samą, nie mój „majątek” złożony z pobożnych modlitw i dobrych czynów.
A ja idąc za Tobą, porównywałam się z innymi, myśląc że dzięki pomniejszaniu ich w swoich oczach będę miała wartość w Twoich. A Ty obejmujesz mnie ramionami jak dziecko i chcesz abym w nich żyła bezpiecznie. Pozwalasz mi na bycie dzieckiem. I to Cię raduje, kiedy przychodzę i jak dziecko o wszystkim Ci mówię.
Czasami patrzysz jak lubię robić szum wokół własnej osoby.
A przecież Ty powinieneś być w centrum.
Uczysz mnie cichej, dyskretnej pomocy innym. Oczekujesz wiary.
Wystarczy Ci to co mam, moja praca i to niewiele co mogę Ci ofiarować każdego dnia. Ty potrafisz to przemienić, rozmnożyć, rozdzielić. Potrzebujesz tylko moich sił i chęci.
Zadajesz mi pytanie: czy to co mówisz do mnie nie jest za trudne? Czy chcę od Ciebie odejść? Nie. Zostaję. Ty mi wystarczasz. Pragnę Ciebie.
Dziękuję Ci za przyjaciół. Ty też ich miałeś. Moi przyjaciele przynoszą mnie do Ciebie, kiedy sama już nie potrafię nic zrobić. A Ty swoim potężnym ramieniem wyprowadzasz mnie z grobu mojego nie-życia, mojej niemocy.
Potrafisz dostrzec w moim sercu wielkie pragnienia i nie wstydzisz się przychodzić do mnie.
Nie potępiasz mnie nigdy za moje grzechy. A ja nie chcę grzeszyć więcej. Pomóż. Umacniaj moje słabe miejsca.
Nie zapominam, że jestem kruchym naczyniem glinianym.
Bardzo Cię kocham, Jezu. Dorze mi było z Tobą na górze. Pomogłeś mi popatrzeć na moje życie z dystansu. Tak lepiej widać.
Pomóż mi wrócić do mojej codzienności i rozpocząć na nowo kroczenie za Tobą. Tak aby moje zamiary, decyzje i czyny były spełniane z miłości dla Ciebie.
Dziękuję Ci Panie za Twoją żywą obecność na ziemi. Za to, że pozostałeś dla mnie w kawałku chleba. On jest moja siłą.

s.Klara (2009)

Rekolekcje Ignacjańskie to najlepszy sposób na przyznawanie właściwego miejsca Panu Bogu, ludziom, rzeczom. Jest to też najlepszy środek uspokajający (wnętrze – ma się rozumieć).
Mój jubileuszowy 10 Tydzień jest najlepszym tego dowodem.
Dziękuję całej Ekipie tego domu za okazywaną wyrozumiałość i życzliwość.

s. Bożysława CSFN (5.01.2007)

Z – Krzyża – Zmartwychwstanie:
Ot kerygmat w zbawiennej całości
Bogu niech będą za wszystko dzięki.
Szkoła formatorów –

s. Marzena W., s. Anna S. (23.01.2007)

Moje prawdziwe spotkanie z Jezusem.
A więc przyszedł czas Syntezy. Tak, mogę i chcę napisać trochę dłuższe świadectwo. Wchodziłam w rekolekcje 5 lat temu, w lipcu 2002 jako zupełna ignorantka religijna. Fundament przyniósł doznanie rozpaczliwej walki Boga o moją duszę. Czułam się jak poganin, bezdomny pies, który zobaczywszy skrawek świetlistego dziedzińca, gdzie panuje cisza, ład i porządek chciał uciekać, mocno skonsternowany tragizmem swej sytuacji. Jak bardzo boli okazywana z zewnątrz miłość, w którą nie jest się w stanie uwierzyć! To jest tak, jakby zamrożona na kość istota została nagle oblana wrzątkiem. To takie pierwsze odczucie, bo później odmarza się powoli i stopniowo. Ważny jest kierownik duchowy, a w moim przypadku przez pierwsze 3 etapy (Fundament, I, II Tydzień) był nim o. Krzysztof O., uznawany przez wielu za kierownika mistrzowskiego. Wspominam ten czas z rozrzewnieniem – to była czuła i delikatna opieka, mało słów i wielkie współ-czucie. Zaczęłam zdobywać wiedzę religijną z różnych książek – najpierw z tych z pogranicza duchowości i psychologii. Otworzyłam wreszcie samodzielnie Pismo Święte, które do tej pory wydawało się „cegłą nie do ugryzienia”. Dość szybko zaczęłam praktykować codzienną Eucharystię, coraz częstszą spowiedź oraz codzienną modlitwę, począwszy od rachunku sumienia. Nie wiem jak i kiedy, modlitwa zaczęła przechodzić w kontemplację, co potwierdza mój kierownik duchowy w miejscu zamieszkania i nie tylko. Od kilku miesięcy regularnie odmawiam brewiarz oraz należę do wspólnoty Żywej Drogi Krzyżowej. A Pismo Święte? Ależ to naprawdę żywe słowo! Kilkakrotnie odczuwałam wręcz jakby błyskawiczne cięcia skalpela na swoim ciele. Wrzody pękały, a rany zasklepiały się natychmiast. Tak teraz codziennie autentycznie przyjmuję Jezusa do serca, które On własnoręcznie ożywił (doznanie mistyczne). Później było jeszcze wiele takich doznań, które były po to, aby ożywić i umocnić moją wiarę. Czasami w samotności i wyciszeniu odczuwam żywą obecność Jezusa. Jest to obecność dyskretna i delikatna i siłą rzeczy uczy mnie powoli takiej postawy (choć z oporami!). W czasie IV Tygodnia (4 miesiące temu) spotkałam o. Jana K.. Było to spotkanie bardzo znaczące. Powiem wprost: Ojciec Jan w czasie odprawianej przez siebie Eucharystii stał się dla mnie odzwierciedleniem Jezusa! Zbyt odważnie? Nie miałabym odwagi tego napisać, gdybym nie słyszała, że wielu ludzi mówi to samo. Obecnie na Syntezie o. Jan jest moim kierownikiem duchowym. Temat Syntezy: „Posłuszeństwo natchnieniom Ducha Świętego” w połączeniu z osobą prowadzącego ją o. Jana wywarł na mnie ogromne wrażenie i przyniósł niespodziewane efekty. Nastąpiło takie otwarcie wewnętrzne z mojej strony, że już po pierwszej medytacji mogłam z przekonaniem wewnętrznym przyjąć słowa wzięte z (Rz, 8) „Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci”. Zdaję sobie sprawę, że dość odważnie wkraczam na nieznany mi teren, ale to, co piszę, wypływa samo z wnętrza i wiem tylko jedno, że jeszcze kilka dni temu nie miałabym odwagi to pisać. Czy mam pragnienie świętości? Ależ tak! Od samego początku rekolekcji! Żywoty świętych, łącznie z dziełami Jana od Krzyża, są dla mnie najmilszą lekturą. To wcale nie znaczy, że uważam się już za świętą. W tym miejscu mam na uwadze słowa, że Panu Bogu nie przeszkadzają nasze grzechy, ale nasza nieufność. To jest pragnienie i czekanie. Gdzieś w napięciu między tym pragnieniem a jego spełnieniem jest ukryta wolna współpraca. Tomasz z Akwinu twierdzi, że „doświadczenie Ducha jest łaską, a wierność łasce jest wręcz przykazaniem chrześcijanina”
Przyznaję się do świadomego przyjęcia daru Ducha Świętego wraz z jego mocą.
Chcę podkreślić, że dokonało się to zdecydowanie w relacji osobowej z moim kierownikiem duchowym o. Janem K. Inaczej nie było by odwagi ani mówić, ani tym bardziej pisać o tym. Moc Ducha okazała się w możliwości rzucenia od natychmiast 30 letniego i mocno utrwalonego nałogu palenia papierosów. Wytrzymałam napięcie dzięki silnemu wsparciu pozytywnej i śmiem twierdzić uzdrawiającej energii wypływającej z O. Jana. Miłość za miłość! Odwaga za odwagę!
Poniższy wiersz, który powstał również z natchnienia Ducha Świętego dedykuję ojcu Janowi.
Cóż za spotkanie
mój ojcze Janie!
Hostia w rękach
rajskiego ptaka
nie byle jaka!
Z mocą radość rozdajesz,
gadać z każdym przystajesz.
Języków wiele,
lecz serce jedno.
I język serca
trafia w sedno.
Kiedy Jezusa tak czujesz
EDUCATION CONTINUES!!!
I jak ja się teraz czuję?
ŻYCIE!
WOLNOŚĆ!
SWOBODNY PRZEPŁYW ENERGII!
Czuję dyspozycyjność do pełnienia woli Bożej!
Czy to nie zbyt śmiało? I czy nie za dużo?
Ależ nie!!! Duch obiecuje jeszcze więcej.
Każdy się może o tym przekonać.
Pewna Grażyna (24.04.2007)

Nic bez ciebie, Jezu, a z Tobą wszystko jest możliwe. Nigdy sama, zawsze z Tobą!
Drogą pokory aż do ramion Boga Ojca!
Dziękuję za pokój serca!

Gabriela- Synteza (2.05.2006)

Błogosławieni, którzy szukają i wypełniają WOLĘ BOŻĄ, albowiem oni będą nasyceni.

Mariusz, 29 (2.05.2006)

Schodząc z Góry Błogosławieństw, sama nie mogę się nadziwić Bożej logice, tak różnej od ludzkiej … Kiedyś wydawało mi się, że im dalej na drodze Ćwiczeń, tym mniej wad i problemów człowiek widzi u siebie. A jest dokładnie odwrotnie – widzę więcej i coraz bardziej czuję się jak dziecko, które bez Ojca nie potrafi i ufa.
Dzięki Bogu za miłosierdzie, a św. Ignacemu za dar Ćwiczeń.

Agnieszka (2.05.2006)

Panie Boże, Stworzycielu wszystkiego na świecie. Ty powołałeś mnie do życia. Ty, który mnie prowadzisz, ochraniasz, umacniasz oraz obdarzasz obfitością łask; Ty, który nie zawiodłeś mnie nigdy. Ty wreszcie, który zaprosiłeś mnie i prowadzisz do owego MAGIS dla Ciebie, spójrz łaskawie na moje serce. Dla Twojej chwały, dla nadania mojemu życiu barwy i smaku decyzją rozumu oraz swojej woli chcę Ci służyć i naśladować w ubóstwie duchowym i rzeczywistym.

Cisza tego domu rekolekcyjnego jest taka inna, lecznicza i kojąca. Przez wiele lat byłam poddana zniewoleniu mentalnemu, o dziwo przez ludzi wierzących. Ceną mojej wolności była utrata wiary. Tutaj ją odzyskałam. Wiara powróciła oczyszczona, uporządkowana, wolna od zgiełku „cudów” i podniet emocjonalnych. Odzyskałam wiarę w stanie cichej i bezgranicznej ufności Bogu, Temu, Który Jest!
Dziękuję Ojcu i Synowi
i Duchowi Świętemu

EF (3.05.2006)

займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>