Homilia pogrzebowa

„Sługo dobry i wierny, wejdź do radości twego Pana” Mt 25, 14 – 30

 

Żegnamy dzisiaj i dziękujemy Bogu za dar życia, powołania kapłańskiego i zakonnego  ojca Stanisław Mrozka. Przeżył wśród nas 84 lata,  z których 68 w Towarzystwie Jezusowym  i  58 w kapłaństwie.

W ostatnich dniach często powtarzał  za Jezusem, zwłaszcza podczas ostatniego pobytu w szpitalu, że chce wrócić do domu Ojca w niebie.  Wyczuwał bliskość śmierci. Prosił, by jego pogrzeb odbył się w sobotę, bo jest to dzień Matki Bożej, którą bardzo kochał. Kilka miesięcy temu wyraził życzenie, by na jego pogrzebie homilię wyraził ojciec Kazimierz Leń lub ja. Co też właśnie czynię.

Bóg spełnia pragnienia Bożych mężów, wysłuchuje ich próśb, bo są Mu miłe tak jak było miłe ich życie i służba. Ojciec Stanisław do grona tych mężów należał nie tylko z racji powołania, ale jeszcze bardziej poprzez styl życia i sposób przeżywania powołania kapłańskiego i zakonnego.

Prosił, by powiedzieć, że bardzo kochał Towarzystwo Jezusowe i był dumny z bycia jezuitą. Dodał również, że przez całe życie miał trzy wielkie nabożeństwa – do Opatrzności Bożej, do Matki Bożej i Miłosierdzia Bożego.  Były one dla niego źródłem gorliwości apostolskiej, życia bez reszty oddanego Jezusowi, Kościołowi, Zakonowi  i ludziom. Był dobrym i wiernym sługą Jezusa, który wielokrotnie pomnażał talenty od Niego otrzymane i zwracał Mu je w nadmiarze.

Wierzymy, że Ojciec Stanisław usłyszał od Jezusa te same słowa, co słudzy z Ewangelii, którą słyszeliśmy: „Sługo dobry i wierny, wejdź do radości twego Pana. Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię”.

Tutaj w Starej Wsi ojciec Mrozek przebywał od 2017 roku w infirmerii. Główną i ostatnią misją, mówimy dyspozycją, jaką mu zlecili przełożeni, była troska o zdrowie i modlitwa za Kościół i Towarzystwo Jezusowe. W tej intencji ofiarował także swoje cierpienia i choroby.

  Tak jak każdą inną wcześniej otrzymywaną misję także i tę wykonywał z oddaniem i wielkim poświęceniem. Zapamiętamy go z tych ostatnich dwóch lat jako starszego, rozmodlonego współbrata, z różańcem w ręku, często obecnego w kaplicy. Jeszcze nie tak dawno, pomimo wieku i chorób, głosił kazania w tej bazylice i z tej ambony.

Był schorowany, cierpiący. Wielokrotnie przebywał w szpitalu, przeszedł wiele operacji. Korzystał z pomocy lekarzy oraz doświadczał troski i dobroci pań pracujących w naszej infirmerii. Im wszystkim w imieniu ojca Stanisława dziękujemy.

Podczas rekreacji, wspólnych czy indywidualnych spotkań z nami, ojciec Stanisław opowiadał nam nieraz o sobie i swoim życiu, nawiązując do swojej przeszłości. Wtedy też jego twarz promieniała radością i dumą.  Z tego co i jak nam opowiadał widzieliśmy w nim jezuitę wielkiego ducha, bożego męża pełnego gorliwości i troski o zbawienie innych. Ci, co go znali wiedzą, że taki duch wypełniał całe jego życie i posługiwanie duszpasterskie. Gdziekolwiek był, cokolwiek robił, czynił to zawsze z wielką wiarą, posłuszeństwem i oddaniem Bogu i Towarzystwu. Taki był zawsze.

Podczas 58 lat posługiwania kapłańskiego najwięcej z nich spędził we Wrocławiu – 1965 – 1984, przy naszym kościele Imienia Jezus przy placu Nankiera. Tam stworzył i rozwinął  prężny ośrodek duszpasterstwa akademickiego, tak zwaną „Maciejówkę”.  Gromadziły się wokół niego tłumy studentów, profesorów akademickich, by słuchać Słowa Bożego, uczyć się mądrości życiowej,  czerpać siły do życia w trudnych i ciemnych czasach poprzedniego systemu.

„Szef”, jak nazywali ojca studenci, dawał im wsparcie, wlewał nadzieję i zapalał gorliwością, którą sam płonął. Był zdolny to czynić dzięki powierzeniu swego życia  i posługiwania Bożej Opatrzności i  Matce Najświętszej.  Tu znajdowało się źródło jego mocy i skuteczności apostolskiej. Był bowiem człowiekiem wielkiej wiary i zaufania Bogu. O Jezusie zawsze mówił z wielką miłością, zapałem i entuzjazmem. Wszystkich chciał do Niego przyprowadzić.

 Z grona jego wychowanków mamy dzisiaj w Kościele 15 kapłanów i kilkanaście sióstr zakonnych, także jezuitów. Wielu z nich było czynnie zaangażowanych w powstający ruch „Solidarność”.

Jego kochana „Maciejówka” przez wiele lat była jednym z najważniejszych i wiodących duszpasterstw akademickich Wrocławia. Było ta zasługą ojca Stanisława.  Nigdy mu nie brakował nowych pomysłów, nowych sposobów ewangelizacji,  by przyciągnąć ludzi do Boga. Zawsze był twórczy i gorliwy otwarty na nowe kierunki duszpasterskie. Wszystko czyniąc w duchu Soboru Watykańskiego II, który niedawno się zakończył.

Ważnym etapem posługiwania ojca Mrozka była Częstochowa.  W ciężkich latach 80 (1984 – 1990) otrzymał od przełożonych misję odzyskania domu rekolekcyjnego, który od czasów powojennych był zajęty przez lokatorów. Misję tę, podczas 6 letniego posługiwania jako przełożony, wykonał. Nie tylko odzyskał dom,  pomagając lokatorom znaleźć mieszkania, ale także odremontował i przygotował do funkcjonowania. W tym czasie i w tym miejscu dokonywał ojciec Stanisław rzeczy prawie niemożliwych. Po ludzku dawał z siebie wszystko, a równocześnie całe swoje posługiwanie  powierzał Matce Bożej. Był Jej wiernym sługą i niewolnikiem i w tym świętym miejscu doznawał szczególnej opieki. Jak mówił, początki nabożeństwa do Maryi sięgają pierwszych lat jego życia, gdy po narodzeniu Mama ofiarowała go Matce Bożej w kościele parafialnym a Jasienicy Rosielnej.

Po wykonaniu dzieła, zakończeniu kadencji przełożeńskiej,  w postawie dyspozycyjności i posłuszeństwa, odszedł i poszedł na inną placówkę, bo przełożeni mieli wobec niego inne plany i zamiary.

W centrum prezbiterium kaplicy domu rekolekcyjnego w Częstochowie znajduje się wielki krzyż, w który jest wkomponowany obraz Jezusa Miłosiernego. To Jezus Miłosierny patrzy i błogosławi z krzyża przychodzących, modlących się i wyjeżdżających rekolektantów. Tak to zaplanował ojciec Stanisław, wielki głosiciel Bożego Miłosierdzia. W czasach, w których kult Miłosierdzia Bożego nie był jeszcze w Kościele oficjalnie zaakceptowany, podczas posługiwania w „Maciejówce” , już wtedy szerzył go wśród studentów.

W latach zaś 90 był kapelanem w Łagiewnikach i jako misjonarz ludowy wędrował i głosił w całej Polsce Orędzie Miłosierdzia Bożego. Był niezmordowany, przenosił się z miejsca na miejsce, chcąc wszystkim  przybliżyć tajemnicę Boga, który zawsze szuka grzesznika, daje nadzieję, wybacza grzechy, okazuje miłosierdzie i czyni nas ludźmi miłosierdzia . Święta siostra Faustyna, oprócz świętego Ignacego była główną  patronką jego życia kapłańskiego i zakonnego.

Ojciec Stanisław pracował również w Gliwicach, gdzie założył duszpasterstwo akademickie „Kopernik”. Był gorliwym proboszczem na Przegorzałach. Tutaj w swoim posługiwaniu szerzył duchowość ignacjańską, proponując wiernym formę rekolekcji ignacjańskich, dostosowaną do potrzeb i możliwości ludzi świeckich, tak zwane „ rekolekcje w życiu codziennym” według numeru 19 Ćwiczeń duchowych. Pracował też w Nowym Sączu jako misjonarz ludowy. Wygłosił w sumie ponad 300 serii rekolekcji.

Przed przybyciem do Starej Wsi pracuje przez 13 lat w Opolu.  Opiekuje się tutaj Apostolstwem Modlitwy, które jest specyficzną i ważną formą posługiwania nas jezuitów. Pomaga przy parafii i rozwija nową formę apostolstwa jaką jest pisanie. Publikuje kilka książek z duchowości – o modlitwie, świętych, aniołach, Opatrzności,  w których podejmuje ważne tematy z duchowości, zwłaszcza duchowości ignacjańskiej.      

By zakończyć, kiedyś ojcowie benedyktyni nazwali św. Ignacego szalonym z miłości do Jezusa. W duchowości ignacjańskiej, której my jesteśmy uczestnikami, ten duch ciągle jest obecny

Takich szaleńców bożych w historii Nas jezuitów nigdy nie brakowało. Szaleństwo dla Jezusa przyjmowało w historii różną formę. Jedni  oddawali życie dla Jezusa, inni spalali się oddając się gorliwie apostolstwu, a jeszcze inni  w cichości i pokorze poprze wierność codziennym obowiązkom , cierpienie znajdowali Boga w tym, co robili i służyli Mu.

Patrząc na życie ojca Stanisław Mrozka można powiedzieć to samo.  Był takim bożym Jezusowym szaleńcem, gotowym na wszystko dla Niego.

Ojcze Stanisławie, dziękujemy Ci za przykład życia oddanego Kościołowi i Towarzystwu. Dziękujemy Ci za to, co do nas mówiłeś, czyniłeś i jak żyłeś.

Niech Jezus, nasz Pan, któremu pod sztandarem krzyża, służyłeś z wielką miłością i oddaniem przyjmie Cię do swojego Królestwa.

Sługo dobry, wierny i gorliwy, wejdź do radości twego Pan. Amen


Tagi:
займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>