Opowieść pielgrzyma (Autobiografia)

Z przedmowy o. Hieronima Nadala

Zarówno ja, jak i inni ojcowie, słyszeliśmy z ust naszego Ojca Ignacego, że pragnął uzyskać od Boga trzy dobrodziejstwa, zanim odszedłby z tego świata. Po pierwsze, aby Stolica Apostolska zatwierdziła Instytut Towarzystwa, po drugie, aby tego samego doczekały się Ćwiczenia Duchowe, a po trzecie, aby mógł napisać Konstytucje zakonne. 

Pamiętając o tym, gdym widział, że już uzyskał to wszystko, zacząłem się obawiać, aby bo Bóg nie odwołał od nas do lepszego życia. A ponieważ wiedziałem, że święci Ojcowie założyciele jakiegoś instytutu zakonnego, mieli zwyczaj zostawiać jakby w testamencie synom swoim takie napomnienia i pouczenia, po których mogli się spodziewać, że im pomogą do doskonałego postępu w cnocie, przeto wyczekiwałem odpowiedniej chwili, kiedy bym mógł o to samo poprosić Ojca Ignacego. 

Zdarzyło się raz w roku 1551, że byliśmy razem, a Ojciec Ignacy tak do mnie powiedział: “Byłem teraz wyżej niż niebiosa”. Sądzę, że doznał jakiejś ekstazy lub zachwytu, jak mu się to często zdarzało. Pełen czci zapytałem: “Cóż to było, Ojcze?”. Ale on ku czemu innemu skierował rozmowę. Ja zaś uważając, że nadeszła stosowna pora, prosiłem i zaklinałem Ojca, ażeby zechciał nam opowiedzieć, jak Bóg nim kierował od początku jego nawrócenia; taka bowiem opowieść mogłaby być dla nas pewnego rodzaju testamentem i ojcowskim pouczeniem. “Albowiem – rzekłem doń – kiedy już otrzymałeś owe trzy dary, które przed śmiercią pragnąłeś widzieć, lękamy się, żeby cię Bóg nie wezwał do nieba”.  (…)

 

Rozeznanie duchów

(…) Ale Pan nasz przywracał mu zdrowie. Czuł się już tak dobrze, że uważał, się prawie za zdrowego, z tym tylko wyjątkiem, że nie mógł jeszcze stąpać chorą nogą i dlatego musiał leżeć w łóżku.  A ponieważ bardzo był rozmiłowany w czytaniu książek światowych i pełnych różnych zmyślonych historii, tak zwanych romansów rycerskich, więc czując się dobrze, poprosił dla zabicia czasu o jakieś książki tego rodzaju. W rym domu nie było jednak żadnych takich książek, które zwykł był czytać. Dlatego dano mu Życie Chrystusa i księgę Żywotów Świętych w języku hiszpańskim.

Czytał więc często te książki i nawet poczuł w sobie pewien pociąg do tego, co tam było napisane. Ale kiedy przerywał to czytanie, rozmyślał niekiedy nad tym, co przeczytał, kiedy indziej zaś nad sprawami światowymi, które przedtem zajmowały jego umysł. Wśród tych wielu spraw próżnych, które mu się narzucały, jedna tak bardzo opanowała jego serce, że zatopiwszy się w niej, rozmyślał nad nią dwie, trzy, a nawet cztery godziny, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Marzył o tym, czego by miał dokonać w służbie pewnej damy, o środkach, których by użył, aby dostać się do miejscowości, gdzie ona mieszkała, o wierszach i słowach, w których by się do niej zwracał, wreszcie o czynach orężnych, których by dokonał w jej służbie. I tak był pogrążony w tych marzeniach, że nawet nie widział, jak bardzo były one niemożliwe do spełnienia, ponieważ dama ta nie była zwyczajną szlachcianką ani księżniczką, ale należała do nieporównanie wyższego stanu. 

Tymczasem Pan nasz spieszył mu z pomocą i sprawiał, że po tych myślach następowały inne, zrodzone z tego, co przeczytał. W rzeczy samej podczas czytania żywotu Pana naszego i Żywotów Świętych myślał nad nimi i tak rozważał sam w sobie: “Co by to było, gdybym zrobił to, co św. Franciszek albo co zrobił św. Dominik?”. I rozmyślał o wielu rzeczach, które wydawały mu się dobre, a zawsze miał na oku rzeczy trudne i ciężkie.  A kiedy je sobie przedstawiał, wydawało mu się rzeczą łatwą wcielić je w czyn. I całe jego rozważanie sprowadzało się do tego, że mówił sam do siebie: “Święty Dominik zrobił to, więc i ja muszę to zrobić. Święty Franciszek zrobił to, więc i ja muszę to zrobić”. Myśli te trwały w nim przez dłuższy czas, potem znów inne rzeczy je przerywały i nachodziły go myśli światowe, o których była wyżej mowa. One też zajmowały go dość długo. I to następstwo tak różnych myśli trwało w nim przez dosyć długi czas, a on zatrzymywał się zawsze nad myślą, która się pojawiała i narzucała jego wyobraźni: już to myśl o światowych wyczynach, których pragnął dokonać, już to ta inna – o Bogu. Wreszcie znużony porzucał je i zajmował się czym innym. 

Jednakże w tym następstwie myśli była taka różnica: kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso pielgrzymki do Jerozolimy lub o tym, żeby odżywiać się samymi tylko jarzynami i oddawać się innym surowościom, jakie widział u świętych, nie tylko odczuwał pociechę, kiedy trwał w tych myślach, ale nawet po ich ustąpieniu pozostawał zadowolony i radosny. Nie zwracał jednak na to uwagi ani nie zatrzymywał się nad oceną tej różnicy aż do chwili, kiedy pewnego razu otworzyły mu się nieco oczy i kiedy zaczął dziwić się tej różnicy i zastanawiać się nad nią. To doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym. I tak powoli doszedł do poznania różnych duchów, które w nim działały – jednego szatańskiego, drugiego Bożego. 

To było jego pierwsze rozważanie o rzeczach Bożych; a kiedy potem oddawał się Ćwiczeniom Duchownym, stąd czerpał swoje pierwsze światło do rozpoznania różnicy duchów. (…)


Tagi:
займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>