Osobowość i wpływ św. Ignacego

Osobowość i wpływ św. Ignacego w życiu jezuity. Świadectwo osobiste

– Mieczysław Bednarz SJ

Żyję w zakonie św. Ignacego już 57 lat. Życie to było urozmaicone tułaczką wojenną, więzieniami, łagrami, służbą wojskową i studiami poza ojczyzną. Teraz mam wyznać, kim dla mnie był (i jest) przez cały ten czas św. Ignacy i czego mnie uczył, i uczy swoją osobowością i duchowością.

Dane mi było z posłuszeństwa – na polecenie O. Prownicjała W. Krupy – zająć się głębiej osobą i duchem naszego Założyciela i Mistrza. Owocem są dwa tomy „Pism wybranych św. Ignacego”, w nich zaś przekłady Ćwiczeń duchownych, Autobiografii (Opowieści Pielgrzyma), Dziennika duchownego i Listów (20). Z myślą o Roku Ignacjańskim polski przekład „Memoriale”, czyli „Diariusza” pióra o. Ludwika Gonzaleza da Camara, relacjonującego życie codzienne św. Ignacego w ostatnim roku (1555) przed jego śmiercią. Nasz św. Ojciec stał mi się bardziej znany, a przez to bliski i drogi, uczący mnie życia zakonnego jako życia towarzysza Jezusowego. Chcę o tym teraz dać świadectwo osobiste.

Długo zastanawiałem się, jak to zrobić. Wreszcie zdecydowałem się zadać sobie pytania: Jaki jest dla mnie św. Ignacy? Czym mnie urzeka jego osobowość i duchowość? Dlaczego im więcej go poznaję, tym więcej czczę go i kocham?
W pismach św. Ignacego, zwłaszcza w Opowieści Pielgrzyma (Autobiografii), szukam odpowiedzi na te pytania. Korzystam też z Ćwiczeń duchownych i z Dziennika duchownego, gdzie objawia się jego życie wewnętrzne, mistyczne, w wielkim zjednoczeniu z Trójcą Świętą, z Jezusem eucharystycznym, z Duchem Świętym, który „rządzi i kieruje Kościołem” (CD 365) i z Maryją, Matkę Słowa wcielonego.

Osobowość św. Ignacego przed nawróceniem, a tym bardziej po nawróceniu, jawi mi się jako osobowość bogata, męska, odważna, wierna służbie i zawsze pragnąca „więcej” (magis), czy to w sensie światowej, świeckiej wielkości i sławy, czy to w szukaniu tego „więcej” już nie dla siebie, ale dla większej chwały Boga i dla większego dobra wspólnego bliźnich. Oba te cele jego życia, które przekazał swojemu zakonowi, idą razem: większe dobro wspólne ludzi jest w jego oczach większą chwałą Boga bo Duch Święty nauczył go, że wszystkie Jego dary w nas są dla dobra wspólnego (por. 1Kor 12, 7).

Osobowość św. Ignacego jest bogata. W co? W wizję, która jest chyba najbardziej znamiennym rysem jego osobowości. Ignacy był człowiekiem, który pragnął widzieć i poznać i któremu dany został dar wizji ogarniającej wszystko: Boga-Stwórcę i całe Boże stworzenie, całą rzeczywistość. Był on człowiekiem miłości tego, co zobaczył, miłości Stwórcy w całym Jego stworzeniu. Był on człowiekiem służby temu, co zobaczył i pokochał na zawsze. Była to osobowość wizji, miłości i służby, o czym świadczy ustawiczna prośba „o dogłębne poznanie Pana, o większe Jego umiłowanie i większe wstępowanie w Jego ślady”, czyli naśladowanie Go w Jego zbawczej misji w Jego świętym człowieczeństwie (CD 104).

Osobowość św. Ignacego dzięki światłom (wizjom) mistycznym w ciągu całego jego życia, od Manresy, a właściwie od Loyoli, aż do Rzymu, aż do końca życia, poznawała i miłowała podstawowe prawdy naszej wiary i stawała się bogata i otwarta dosłownie na wszystko, na Boga-Stwórcę w Jego stworzeniach i na stworzenia widziane i kochane w Stwórcy (CD 230-237; Konstytucje 288) zawsze z wielką pokorą.

Osobowość Ojca była całkowicie wydana Bogu, Jego miłości i Jego woli, a tym samym uczestniczyła w misji Syna Bożego i Ducha Świętego w Kościele i świecie.

Uderza mnie i urzeka to, że Ignacy jest osobowością wielkiej syntezy: i tego, co nadprzyrodzone, i tego, co naturalne. Ta synteza była mu dana w wielki oświeceniu nad Cardonerem (1522), gdzie został mu ukazany związek wiary i wiedzy, spraw Boskich i ludzkich. W świetle tej syntezy mógł podejmować trafne decyzje dotyczące spraw duchowych, wewnętrznych, spraw kierownictwa duchowego, spraw struktury przyszłego zakonu i spraw zewnętrznych, zwyczajnych, codziennych. Tym samym został obdarzony darem rozeznawania, którego uczy wciąż w swoich Regułach rozeznania duchów (CD 313-336) i w swoich Maksymach postępowania, kładąc nacisk na jasność, dokładność i precyzję, a równocześnie na wolność Ducha Świętego (CD 15; Formuła Instytutu 1), którego natchnień i poruszeń należy czujnie nasłuchiwać, by według nich postępować. Rachunek sumienia cogodzinny św. Ignacego dotyczył właśnie tego posłuszeństwa Duchowi Świętemu.

Osobowość oczyszczana nie tylko w Loyoli i Manresie, ale przez całe życie, ustawicznie oświecana światłami mistycznymi, ale także czerpiąca światło z pomyłek i błędów, refleksyjna i tak zjednoczona z Osobami Trójcy Świętej, tak dająca się Im prowadzić, jest osobowością, która ukazuje nam konieczność skruchy i ciągłego oczyszczania, proszenia o światło i przyjmowania go we wszystkich sytuacjach życia, wreszcie pragnienia takiego zjednoczenia z Bogiem, byśmy się dali Jezusowi i Duchowi prowadzić do Ojca (por. Ef 2, 18), przez wierną i ofiarną służbę Bogu i ludziom w Kościele.

Osobowość św. Ignacego była rozmiłowana w tradycji Kościoła i zakonów, a równocześnie czuła i wrażliwa na nowe potrzeby apostolstwa i dlatego odważająca się na nowości dotąd niepraktykowane w zakonach (np. brak chóru, habitu). Ignacy, mistyk i realista, był człowiekiem adorującym transcendencję Boga, ale także Boga obecnego, immanentnego we wszystkim, co jest. Miłował Boga w tajemnicy Trójcy Świętej, ale miłował Go także w całym stworzeniu, nawet „w liściu pomarańczy”. Chwałę Bożą widział w kornej i miłosnej adoracji, ale także w codziennej służbie i pracy dla bliźnich; może nieświadomie był wierny hasłu św. Ireneusza: Gloria Dei vivens homo, vita autem hominis visio Dei.

Cała osobowość Ignacego, wyłaniająca się z jego pism i cała jego duchowość oparta jest jakby na czterech filarach:

*      na modlitwie, czyli głębokiej więzi z Bogiem we wszystkich jej przejawach – uwielbienia, dziękczynienia, prośby i przebłagania, oraz cichego i pokornego trwania w obecności Bożej. Jest to „unio cum Deo in omnibus”, czego uczy nas głównie w swojej Kontemplacji dla otrzymania miłości (CD 230-237).

*      Drugi filar to posłuszeństwo na wzór posłuszeństwa Jezusa, Syna Ojca, posłanego z misją zbawienia świata. Dlatego posłuszeństwo zakonne według Ignacego jest posłuszeństwem ludzi posłanych, gotowych do pełnienia nakazanych im misji w Kościele i dlatego tak bardzo wydanych przez czwarty ślub profesów papieżowi, widzialnemu zastępcy Jezusa posłanego dla chwały Ojca przez zbawienie świata. Jest to posłuszeństwo w misji, służbie i pracy. Posłuszeństwo woli Ojca, misji Jezusa Zbawcy i natchnieniom Ducha Świętego.

*      Trzeci filar to pokora pełna miłości (humilitas amorosa), której nauczył Bóg Ignacego w marcu 1544, gdy tym darem i tą „nową drogą” życia potwierdził mu jego wybór ubóstwa w Towarzystwie a zarazem ukazał mu, jak ma się odnosić do Boga i do wszystkiego, co Boże. Tę pokorę pełną miłości i uszanowania (reverentia) nazwał św. Ignacy największą łaską swego życia – daną mu na całe życie. Ta „nowa droga życia” jest także wielką syntezą, ogarniającą wszystko – Stwórcę i całe Jego stworzenie – od spraw najświętszych aż po zwyczajne sprawy i rzeczy życia codziennego. A że to wszystko jest w Tym, „w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28; Kol 1, 16-17) i jest darem Bożym, w którym Bóg jest obecny i działający (CD 233-237), dlatego trzeba to traktować z pokorą pełną miłości i uszanowania. Pokora miłosna pomaga do wyjścia z siebie, żeby przejść w Boga, pomaga do skupienia, uważności i do pocieszenia duchowego właśnie tą obecnością Boga we wszystkim, co jest, a jest Boże. Na tym filarze wspiera się zalecenie w Konstytucjach (nr 288), żeby Boga szukać, znajdować i miłować we wszystkich Jego stworzeniach, a wszystkie stworzenia znajdować i miłować w Bogu. Taka miłość do Stwórcy i do stworzeń wnosi w nasze życie szczęście przeżywania bliskości Boga w każdym, nawet najmniejszym stworzeniu. Ona sprawia, że nasze życie staje się kontemplatywne w działaniu. Dodajmy, że z tą pokorą miłosną idzie w parze, a raczej rodzi się z niej, łagodna życzliwość dla całego świata, dla całej rzeczywistości. O pokorze miłosnej, tak ważnej w życiu Ignacego, jeszcze będzie mowa.

*      Czwartym filarem jest wolność. Ignacy był wolny, bo stał się dzięki łasce Bożej nieskrępowany przywiązaniami i lękami miłości własnej, wolny do dyspozycji Boga, wolny i dlatego gotów przyjąć każdy przejaw woli Bożej; był wolny i dlatego mógł cały wydać się Bogu.

W życiu Ignacego były pewne wydarzenia, które wywarły wielki wpływ na jego duchowość. Wyliczę je i przy każdym zapytam się, czy i do mnie ten wpływ dociera i co on mi daje.

Zacznę od wizji Matki Bożej z Dzieciątkiem w Loyoli. To było bardzo ważne wydarzenie. Owocem tej wizji było całkowite oczyszczenie i uwolnienie Ignacego od wszystkiego, co do tej pory było w jego życiu nieczystością. Nowe, czyste spojrzenie na kobietę, wyzwolenie od zmysłowego traktowania piękności kobiecej (o czym świadczą jego listy do kobiet i przyjaźń z nimi), czystość i wielka kultura w relacjach z kobietami, a to wszystko właśnie dzięki kobiecie – Dziewicy i Matce. Ignacy miał wielkie nabożeństwo do Maryi, szukał Jej orędownictwa w najważniejszych sprawach (modlił się do Niej przed pojedynkami) i wzywał Jej wstawiennictwa w wielkich kolokwach Ćwiczeń duchownych (CD 63, 109, 147, 156, 168). Tym samym św. Ignacy uczy mnie, u kogo mam szukać pomocy w dziedzinie przykazania i ślubu czystości. Nie chodzi mu o lękliwą ucieczkę od spraw tak bardzo ludzkich, ale o spojrzenie na nie poprzez Maryję i Jezusa, ze czcią, uszanowaniem i wdzięcznością za to, że te sprawy ciała, z pomocą łaski, mogą być przeżywane w sposób jasny i czysty.

Okres oczyszczenia w Manresie, trudny i bolesny aż do myśli samobójczych, uczy mnie potrzeby, wręcz konieczności oczyszczenia, czyli wyjścia z siebie w skrusze serca i w całkowitym powierzeniu się miłosiernemu Bogu. Tu Ignacy był tak zgodny z błogosławioną Julianną z Norwich (zm. 1413), która uczyła, że wielkim darem Ducha Świętego i wielką naszą duchową potrzebą jako ludzi grzesznych jest dar skruchy. Tym darem powinny być nasycone nasze rachunki sumienia, spowiedzi i rekolekcje. Ten dar daje nam spokojną ufność, bo sercem skruszonym Bóg nie gardzi (Ps 51, 19) i blisko jest Bóg ludzi o skruszonym sercu (Ps 34, 19).

Wiara Ignacego w Trójcę Świętą i miłość do Niej doznały potwierdzenia i umocnienia na całe życie przez mistyczne poznanie tej tajemnicy, poczynając od Manresy. Owocem tego poznania była radość i wielka pobożność do Boskich Osób, ale na pewno także zrozumienie na obraz jakiego Boga jesteśmy stworzeni. Szczęśliwa proegzystencja Trzech Osób, z których żadna nie żyje dla siebie, ale w miłości udziela się dwom innym i jest szczęśliwa tym, że uszczęśliwia je w całkowitej bezinteresowności, ukazała Ignacemu sekret szczęścia: wychodzić z siebie, ze swego samolubstwa, a przechodzić w Boga, który jest miłością i czynić to w skupieniu, uważności na obecność Boga i razem z Bogiem miłować wszystko, co Bóg miłuje. Bez tego przeżycia mistycznego Trójcy Świętej Ignacy nie byłby człowiekiem tych łez obficie wylewanych, ile razy w modlitwie, we mszy św. i w pamięci o Bogu jednoczył się z Osobami Trójcy, o czym świadczy na każdej niemal stronie jego Dziennik duchowny.

Bóg objawił się Ignacemu w Manresie jako Stwórca wszystkiego co jest. Stwórca, który stwarza z miłości i nie brzydzi się swoim stworzeniami (por. Mdr 11, 24-26). Stwórca wciąż dający istnienie swoim stworzeniom jest wciąż w nich obecny. Bóg, „który stworzył niebo i ziemię” (Ps 124, 8) i tym niebem i ziemią pomaga nam w drodze do Siebie, do zbawienia – dla Swojej chwały i naszego dobra (CD 23).

W poznaniu Boga-Stwórcy i aktu stworzenia Ignacy otrzymał nowy sposób szukania Boga w świecie stworzeń i nowy sposób patrzenia na świat. Pełen miłości stosunek Ignacego do Stwórcy i do stworzeń ma w tej wizji mistycznej swoje źródło. i nam także pomaga do skupionego, uważnego i radosnego przeżywania na codzień wielkiej prawdy wiary o Stwórcy, i o stworzeniach pełnych obecności Boga i do modlenia się z pomocą „nieba i ziemi”, z pomocą wszystkich stworzeń. Dzięki temu nasze życie może się stawać ustawicznym obcowaniem z Bogiem, czyli ustawiczną modlitwą w zwyczajnej codzienności. Dzięki tej wizji Stwórcy w Jego stworzeniach i stworzeń w ich Stwórcy poznajemy najgłębszą prawdę o rzeczywistości i możemy „oddawać sprawiedliwość widzialnemu światu”.

Manreska wizja Jezusa, Syna Bożego wcielonego, wizja Jezusa w Eucharystii i tym samym w Kościele, dały Ignacemu wielką, Bosko-ludzką syntezę w Tym, w którym wszystko jest stworzone i zbawione, przez którego stało się wszystko, co się stało (J 1, 3. 10), w którym wszystko ma swoje istnienie (Koi 1, 16-17), w którym my wszyscy zostaliśmy stworzeni (Ef 2, 10). Jezus staje się dla Ignacego postacią centralną – w Nim jest wszystko. Potwierdzi to wizja w La Storta, gdzie spełni się przez wiele lat zanoszona przez Ignacego prośba do Matki i do Ojca o przyłączenie do Jezusa. O co chodziło Ignacemu w tym przyłączeniu? O to, żeby być z Jezusem przez całkowite wydanie się w Jego ręce w miłości; o to, żeby być z Jezusem w Jego zbawczej misji, czyli żeby być towarzyszem Jezusa posłanego przez Ojca dla zbawienia świata (por. J 3, 17); o to wreszcie, żeby być jak Jezus – ubogi z ubogim Jezusem, pokorny z pokornym Jezusem, czysty i posłuszny z czystym i posłusznym Jezusem (CD 167) – i tak pomagać Mu zbawiać świat, wyzwalając go od „pożądliwości ciała, od pożądliwości oczu i od pychy tego świata” (1J 2, 16).

To obopólne wydanie się sobie, Jezusa nam i nas Jezusowi, to przyłączenie się nasze do Jezusa ofiarowanego na krzyżu za zbawienie świata, to upodobnienie się nasze do Jezusa ogołoconego i wydanego Ojcu za nas, dokonuje się w Eucharystii sprawowanej w Kościele. Tak zrodziło się u Ignacego wielkie nabożeństwo do Eucharystii, głębokie zjednoczenie z Jezusem w tym Sakramencie, przejawiające się wieloma darami i łaskami mistycznymi, o czym świadczy tak dobitnie Dziennik duchowny. Św. Ojciec Ignacy jest dla nas nauczycielem i wzorem pobożności eucharystycznej i czerpania z tego Sakramentu wszystkich potrzebnych pomocy do życia modlitewnego i apostolskiego, ofiarowanego razem z Jezusem – w Jego Kościele. Tak wyraźny u Ignacego rys eklezjalny ma swoje korzenie także w jego pobożności do Jezusa eucharystycznego.

O wielkim oświeceniu – nad Cardonerem już była mowa wcześniej. Było ono dla Ignacego niezwykłą łaską mistyczną, dającą jemu samemu wielkie i syntetyczne poznanie tego, co Boskie i ludzkie, tego, co nadprzyrodzone i naturalne i ich wzajemnego związku. Ale ta łaska tak bardzo osobista, czy może być naszym udziałem? Możemy ją podziwiać i za nią Bogu dziękować, że raczył jej udzielić naszemu Ojcu. Stara tradycja w Towarzystwie, wyrażona przez o. M. Orlandiniego, była przekonana, że nad Cardonerem Ignacy poznał „totam fabricam Societatis”. Ale czego od nas żąda, do czego nas wzywa ta tak osobista łaska Ignacego? Ona mówi nam dzisiaj, że my też powinniśmy prosić Ducha Świętego o dar jasności poznania tego, co w naszym życiu, jak w życiu Ignacego, jest nam potrzebne i pomocne do „rozumnej służby Bogu” w naszych warunkach, abyśmy „nie chodzili w ciemnościach” (Rz 12, 1; 13, 12), ale wciąż byli prowadzeni przez Ducha (Rz 8, 14; por. Ef 2, 18).

Jest jeden szczegół w rzymskim życiu Ignacego trudny do zrozumienia. Gdy ktoś przybywał do domu przy kościele Matki Bożej della Strada, Ignacy wychodził mu na spotkanie z radością i ze śmiechem. Ale ile razy to mu się przydarzyło, biczował się potem jakby za pokutę. Dlaczego? Wielu się nad tym zastanawiało. Może ulegając naturalnemu i niekontrolowanemu odruchowi radości, który przejawiał się także śmiechem, działał „po swojemu”, czysto po ludzku i poza tą syntezą, którą widział i przeżył w wielkim oświeceniu, a nie był pod działaniem Ducha. Jego serce, wrażliwe na poruszenia Ducha, upominało go, że oto teraz „wymknął się” spod działania Ducha – i dlatego się biczował… i dlatego też co godzinę, słysząc bicie zegara, sprawdzał swoją uległość Duchowi Świętemu, bo głęboko przeżył tę prawdę, że tylko „ci są synami Bożymi, których prowadzi Duch Boży” (Rz 8, 14).

Już wiemy, co dała Ignacemu wizja Ojca i Syna idącego z krzyżem w kaplicy w La Storta. Ale co ona nam dziś daje? Do czego nas zobowiązuje jako synów Ojca Założyciela? O. H. Nadal był przekonany, że łaski dawane Założycielowi są także łaskami dla jego zakonu, bo synowie powinni uczestniczyć w darach i łaskach swego ojca. Ignacemu Bóg dał w sposób mistyczny przeżycie przyłączenia do Syna idącego z krzyżem w misji zbawiania świata, przeżycie służby dla Trójcy Świętej w Kościele, w drodze i z krzyżem – „pod sztandarem krzyża”. Tam, w La Storta, była utajona, choć jeszcze nie uświadomiona, geneza zakonu i jego nazwy: ludzi towarzyszących Jezusowi (Societas Jesu). Tam też Bóg Ojciec obiecał, że będzie Ignacemu i jego towarzyszom łaskawy – „Ego vobis propitius ero”. To wszystko jest dla nas, synów św. Ignacego, wciąż prawdziwe i aktualne. Trzeba nam pragnąć przyłączenia do Jezusa i tak właśnie przeżywać nasze powołanie w Kościele, w gotowości do drogi, ufając łaskawości Ojca, którą Ignacy widział nawet w męczeństwie („może nas w Rzymie ukrzyżują?”).

Jeszcze raz poruszymy sprawę pokory miłosnej, tej „nowej drogi życia”, którą Ignacy miał kroczyć do końca. Dar tej pokory był jakby utajony w Ćwiczeniach, a zwłaszcza w Kontemplacji ad amorem, ale nie był on dla Ignacego aż tak wyrazisty i uderzający, żeby się stał zasadniczym rysem jego postawy wobec Boga i wobec wszystkiego, co Boże, a więc wobec całej rzeczywistości, żeby się miał stać „nową drogą życia”. Dzięki łasce mistycznej to, co było mu już znane, czym już żył, ale bez olśnienia tą pokorą pełną miłości jako jedyną drogą do Boga przez cały świat stworzeń, teraz stało się olśniewającą jasnością w radosnej prawdzie tej jedynej postawy wobec Stwórcy we wszystkich Jego stworzeniach, tej jedynej drogi ku Bogu i z Bogiem z pomocą wszystkich Jego darów, duchowych i naturalnych.

Jakie bogactwo zawiera w darze pokory miłosnej? Była dla Ignacego i jest dla nas bardzo bogata, powiedzmy brzemienna w dobra. Była mała i skruszona przed Boskim Majestatem. Była wdzięczna Bogu za Boga i za wszystkie Jego dary noszące w sobie Jego obecność, Jego działania, Jego bliskość. Było w niej ufne wydanie się Bogu i zgoda na wszystkie znaki Jego woli na całej drodze życia. Najważniejsze jednak było „wyjście z siebie i przejście w Boga” we wszystkim, w czym jest Bóg. Tym samym było w tej pokorze nie-szukanie siebie ani żadnej rzeczy dla niej samej, ale pokorne i pełne czci miłowanie Boga we wszystkim i wszystkiego w Bogu. Ta „nowa droga” nie była jakąś cząstką, jakimś wycinkiem istnienia Ignacego, ale zawierała w sobie całe jego istnienie wydane Bogu pokornie, radośnie i wdzięcznie.

Ta łaska i droga Ignacego jest także dla nas. i nasze życie powinno być przed Bogiem i ku Bogu pokorne z miłością, ze skruchą i wdzięcznością, bez szukania siebie, bez lekceważenia stworzeń Bożych (ekologia), ale szukające i znajdujące Boga we wszystkim z uniżeniem przed Jego Majestatem utajonym w całej stworzonej rzeczywistości.

Takie były wielkie i ważne wydarzenia w życiu św. Ignacego, wielkie łaski mistyczne, dzięki którym stał się człowiekiem całkowicie wydanym Bogu tak bardzo bliskiemu w Jego stworzeniach, które są Jego darami.

Chcę jeszcze zwrócić uwagę na modlitwy św. Ignacego, ważne dla niego i dla nas. Był on wielkim czcicielem Jezusa w Eucharystii, o czym już była mowa. Z wielkim nabożeństwem, najczęściej wśród łez, odprawiał Mszę św. a po niej długie, około dwóch godzin trwające dziękczynienie. Jego ulubioną modlitwą była „Duszo Chrystusowa”, modlitwa do świętego człowieczeństwa Boga wcielonego. Prosił w niej o zjednoczenie z duszą i ciałem Zbawiciela, o zbawienie dzięki temu zjednoczeniu. Ignacy często nawiedzał Jezusa w tabernakulum. Uczy mnie on pobożności eucharystycznej w całym jej bogactwie.
Modlitwa zawarta w 46 numerze Ćwiczeń o to, by „wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu”, modlitwa zalecona na cały czas Ćwiczeń, jest dla mnie modlitwą na całe życie. Modlitwa ta w zestawieniu z piątą Annotacją, zalecającą „wielkoduszne i hojne ofiarowanie Stwórcy i Panu całej swojej woli i wolności tak, aby On moją osobą i wszystkim, co posiadam, posługiwał się wedle swojej woli”, ta modlitwa jest także modlitwą całego życia, całej osoby wraz z całym „stanem posiadania”, modlitwą całkowitego wydania się Bogu i zdania się na Jego wolę. W niej zawiera się cel całych Ćwiczeń: takie wydanie się w ręce Boga, żeby w ramach poznanego i wybranego powołania Bóg się mną posługiwał dla swojej większej chwały i dla większego wspólnego dobra, ludzi, a w tym także i mojego.

Jak bliska jest ta modlitwa spojrzeniu św. Pawła na nasze życie: „Jesteśmy dziełem Boga, stworzeni w Jezusie Chrystusie, dla dobrych czynów, które Bóg z góry nam przygotował, abyśmy je pełnili” (Ef 2, 10).

Modlitwa ofiarowania się Panu w pierwszym punkcie Kontemplacji ad amorem (CD 234), jest innym wyrażeniem tego samego pragnienia ożywiającego Ignacego od czasów Manresy: „Sume et suscipe” – Zabierz Panie i przyjmij całą wolność moją, pamięć, rozum i wolę, mnie całego ze wszystkim co mam i posiadam, bo to wszystko jest Twoje i Ty mi to wszystko dałeś, a ja Ci to oddaję z wdzięczną miłością. A o co Cię proszę? O miłość Twoją i łaskę. To jest całe moje bogactwo, całe moje szczęście. Móc z daru Twego Twoją miłością miłować wszystko – Ciebie, siebie, wszystko, co Ty miłujesz, to mój święty obowiązek – wypełnienie największego przykazania miłości – i moje, powtarzam, szczęście, bo moje serce jest tam, gdzie jest mój skarb, a Ty jesteś moim skarbem (Mt 6, 21). Jest to modlitwa wydania się Bogu ze wszystkim, co w nas najgodniejsze – z wolnością, pamięcią, rozumem, wolą – ze wszystkim, co mnie stanowi i co decyduje o prawdzie i dobroci mojego człowieczeństwa. Jak dobra, jak prawdziwa jest ta modlitwa wyrażająca istotę „naszej sprawy z Bogiem”. Trzeba się jej wciąż uczyć od naszego Ojca i wciąż się tak modlić. Jest w niej szczyt duchowości św. Ignacego.

Kończąc chcę słowami samego Ignacego streścić jego duchowość: „Usilnie (wielce, multum) służyć Bogu z czystej miłości, pod sztandarem krzyża, w Kościele, niosąc pomoc duszom – dla większej chwały Boga i dla większego dobra wspólnego ludzi”. Taki jest duch św. Ignacego i duch Towarzystwa Jezusowego.

Ignacy mówi nam jeszcze jak, z pomocą jakich cnót możemy urzeczywistniać na co dzień ten rodzaj duchowości. Oto pięć cnót typowo ignacjańskich: Najpierw i we wszystkim miłość roztropna (caritas discreta), która gorąco pragnie we wszystkim większej chwały Bożej i większego dobra wspólnego ludzi, ale umie to większe dobro rozeznawać z pomocą Ducha miłości i rady, i wybierać z mądrą adaptacją do konkretnych sytuacji.

Posłuszeństwo woli Ojca na wzór posłuszeństwa Jego Syna posłanego dla zbawienia świata; posłuszeństwo to przejawia się i sprawdza w posłuszeństwie Kościołowi, Stolicy Świętej i naszym przełożonym zakonnym jako wyrazicielom woli Bożej.

Pokora pełna miłości połączona z życzliwością do całej rzeczywistości. Wolność, czyli niczym nieskrępowane bycie do dyspozycji Boga, bez ulegania samolubnym przywiązaniem i lękom, które pętają naszą wolność. Św. Ignacy nazywa ją także równowagą duchową, lub obojętnością.

Wdzięczność, cnota piękna i szlachetna, naśladująca Boga, „któremu obca jest niewdzięczność” (Mikołaj Gogol). Zawiera ona w sobie inne cnoty: ubóstwo duchowe, pokorę, szacunek dla dobroczyńców i dla ich darów, radość i zdrowie psychiczne.

Tak widzę, oceniam i tak staram się przeżywać osobowość i duchowość św. Ignacego i jego wciąż aktualny wpływ na moje jezuickie życie. Jestem Bogu za naszego świętego Założyciela bardzo wdzięczny i staram się z innymi dzielić tym dobrem, które jest mi wciąż dawane za Jego pośrednictwem. Natomiast obawiam się, że nieznajomość osobowości i duchowości św. Ignacego, tej autentycznej, wymagającej i radosnej równocześnie, że brak prawdziwej ignacjańskiej formacji może więcej szkodzić Towarzystwu Jezusowemu niż wszystkie przeciwności zewnętrzne. Grozi bowiem deformacją tego, co Bóg w Opatrzności swojej powierzył św. Ignacemu i jego zakonowi w Kościele.


Tagi:
займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>