Dojrzałość ludzka i religijna

Dojrzałość ludzka i religijna w świetle Fundamentu Ćwiczeń

– Mieczysław Kożuch SJ

Zagadnienie ludzkiej dojrzałości stanowi problematykę niezwykle szeroką, możliwą do opracowania z różnych punktów widzenia. Zawsze jednak przedmiot rozważań, choć rozpatrzony różnorako, jest jeden i niepodzielny – dojrzałość człowieka; fakt ten należało skonstatować na wstępie, by oddzielić możliwość powstania w związku z tytułem skojarzenia, iż istnieją dwie „dojrzałości” (ludzka i religijna) od siebie niezależne, bądź nawet odrębne. Przedstawiany referat traktuje o tematyce zgodnie z powyżej nakreśloną nadrzędną zasadą, w rzeczywistości stanowiąc dwuaspektowy rozbiór podstawowej kwestii, który przedstawiony zostanie w dwóch etapach. Najpierw zaprezentowane będą ważniejsze elementy dojrzałości rozwojowej i religijnej, które występują w Fundamencie, następnie uczyniona zostanie – w kontekście części pierwszej próba przybliżenia pojęcia dojrzałości. Dojrzałość – przyjmując tu pojęcie potoczne – rozumie się jako dojrzałość rozwojową szeroko pojętą. Dojrzałość religijną zaś przyjmujemy w ścisłym znaczeniu tego i terminu – określając ją jako specyficznie rozumianą dojrzałość ludzką, wnoszącą pewne elementy w myślenie i życie człowieka.

Problematyka dojrzałości a Fundament Ćwiczeń

Podejmując się całkowitej oceny Ćwiczeń, odwołać się można do powszechnej świadomości dobra, którego dokonał Ojciec Ignacy poprzez swoje rekolekcje. On sam nazwał je „najlepszym środkiem, jaki zna” do wzrostu w służbie Pana. Dobro to mogło się dokonać, łaska mogła obficiej działać przede wszystkim wskutek solidnego przygotowania rekolektanta do odprawiania Ćwiczeń. To przygotowanie chyba można by wyraźnie powiązać z Fundamentem, który jest także jakby egzaminem wstępnym do wejścia w praktykę rekolekcji. Bez solidnego przygotowania owoc miesięcznych zmagań będzie nikły lub żaden.

Podkreślając znaczenie przygotowania w rozumieniu Ojca Ignacego, odwołać się można choćby do przykładu z Ojcem Piotrem Favrem. Pragnął on odprawić Ćwiczenia w 1529 roku, lecz św. Ignacy nie zgodził się na tę propozycję, dając chętnemu tylko niektóre wstępne ćwiczenia, nie wprowadzając go jednak w dalszy etap. Komentując to wydarzenie o. G. Cusson akcentuje pragnienie Założyciela Towarzystwa, aby Ojciec Favre osiągnął większy pokój wewnętrzny, większą dojrzałość. Przygotowanie Ojca Favre’a trwało 4 lata, odprawił on bowiem całe Ćwiczenia dopiero w 1534 roku. Podobne przygotowanie odbył św. Franciszek Ksawery (G. Cusson, Pedagogie de l’experience spirituelle personelle, DDB 1968, s. 67).

Ponad wszelką wątpliwość można mówić więc o powiązaniu zagadnienia dojrzałości z treściami, które niesie ze sobą – choćby w postaci stawianych wymagań – Fundament. Fakt istnienia tych relacji stwierdzić można także rozważając już samą funkcjonalną rolę Fundamentu dla całości Ćwiczeń, podejmowanych przecież dla „uporządkowania życia”. Fundament, jak podają specjaliści od duchowości ignacjańskiej, jest podwaliną Ćwiczeń, a one same są jego stopniowym rozwojem i realizacją; nie może więc być rozumiany jedynie jako jedno z ćwiczeń, które należy odprawić przed rozpoczęciem Pierwszego Tygodnia. Fundament sygnalizuje konieczność uprzedniego przeżycia pewnych treści, rozwiniętych później w całym miesiącu; przeżycie to jest warunkiem, który musi być spełniony, by cel Ćwiczeń był możliwy do osiągnięcia. Fundament jest więc syntezą postaw, jakie rozpoczynający rekolekcje ma w pewnym stopniu zdobyć. Stanowią one to, co św. Ignacy nazywa tak ważnym dla niego przygotowaniem do Ćwiczeń; każdy następujący tydzień jest zaś ich ciągłym pogłębianiem. Fundament – rozumiany jako jedno z Ćwiczeń odprawianych w rekolekcjach – ma uwypuklić wagę tych postaw, odświeżyć je i uwewnętrznić. Gdyby go traktować inaczej, podejmuje się niebezpieczne ryzyko wypaczenia całego procesu mięsiecznych rekolekcji, przez uczynienie go obcym dla ćwiczącego się; w takim ujęciu bowiem legitymuje się on odpowiednimi sprawnościami w myśleniu, widzeniu świata, w podchodzeniu do życia i Boga. Dlatego jest rzeczą słuszną stwierdzić – w odniesieniu do dojrzałości – iż Fundament jest sformułowaniem pewnych konieczności w relacji do całych rekolekcji.

Analizując z kolei tekst Fundamentu, odkrywa się w nim elementy dojrzałości; są one zakładane u kandydata i podlegają rozwojowi mocą dynamiki Ćwiczeń. W aspekcie dojrzałości rozwojowej są – jak można sądzić – 4 zasadnicze faktory dojrzewania, których Fundament „domaga się”.

1. Człowiek nie jest centrum dla siebie.

Ten, kto ten fakt zintegrował w swym życiu, kto wie, że inni ludzie i świat żyją niezależnie od niego, ten jest dojrzały. Wie w konsekwencji, że jego istota nie jest hermetycznie zamknięta, lecz poddana jest procesom stawania się, które dokonują się przez wychodzenie z siebie i włączenie się w coś, co jest poza człowiekiem, co go przerasta. W tej twórczej ewolucji wyłaniają się takie treści, jak dyspozycyjność uczuciowa, przezwyciężenie swego egotyzmu i egoizmu oraz ciągła interakcja z realnym a nie imaginowanym światem, który jako taki ciągle kwestionuje samego człowieka. Bez takiej postawy żyje się defensywnie, nie ma klimatu wzrostu. Gordon W. Allport pisze: „Dojrzałość wzrasta stopniowo, w miarę jak centrum naszego zainteresowania odrywa się od nas samych, od naszego ciała i przenosi się poza nas. Wszyscy kochamy siebie, lecz dopiero rozszerzenie własnego „ja” na inne dziedziny życia, znajdujące się poza nami, jest prawdziwą oznaką dojrzałości”.

Człowiek dojrzały widzi się włączony w coś, co go przerasta. Takiej też osobowości trzeba oczekiwać od przystępującego do odprawienia Ćwiczeń. Osobowość narcystyczna, skupiona na sobie, nastawiona obronnie wobec otoczenia, nie dopuszczająca otwarcia, które niosłoby ryzyko zakwestionowania, jest niezdolna do przeżycia rekolekcji ignacjańskich. Tę głęboką prawdę życia ludzkiego św. Ignacy wyraża słowami: „Człowiek jest stworzony, aby…” O ile wyjdzie z siebie, o tyje będzie dojrzałym człowiekiem. Gdzie indziej Autor Ćwiczeń Duchownych rozwija myśl szerzej poprzez jasną zachętę: „Niech każdy pomyśli o tym, że we wszystkich rzeczach duchowych uczyni postęp tylko w takiej mierze, w jakiej wyrwie się ze swojej miłości własnej, ze swojej woli i ze swoich własnych korzyści” (CD 189).

2. Człowiek realizuje się w otwarciu na świat realny.

Prawdę tę w jej najgłębszej racji oddaje Ojciec Ignacy stwierdzając krótko, że „człowiek jest stworzony”. Nikt nie jest autorem siebie. Człowiek niejako otrzymuje siebie w relacji. Ojciec Dennis Vasse, wybitny psychiatra francuski, nazywa człowieka „pragnieniem Drugiego”. Osobnik dojrzały, to ktoś „pragnący”; jego istota nosi ranę, która zabliźni się tylko w autentycznym spotkaniu zrodzonym z pragnienia. W tym aspekcie dojrzałości dotykamy więc wymiaru pewnego wyczulenia na piękno, na inność, na treści niematerialne. Chyba dlatego Ojciec Ignacy kładzie duży nacisk na walory intelektualne kandydata do rekolekcji. Świadomość, że człowiek nie jest centrum dla siebie i dla innych, winna nabrać wymiaru głębi samej relacji. Nie jest ona dla korzyści, bądź dla produkcji tak czy inaczej pojętej. Wartość bowiem człowieka leży nie w tym, co on robi, czy jakie zajmuje stanowisko. Otwarcie jest warunkiem aktualizacji potencjalności, jakie człowiek ma, jakie stanowią o nim jako o osobie.

3. Człowiek winien mieć stosunek obojętny do stworzeń.

Dojrzałość, to mądrość w korzystaniu z dóbr istniejących, a zarazem nieopieranie na nich własnej wartości. Autor Ćwiczeń we Fundamencie tę mądrość nazywa obojętnością. Niedojrzałość w tym względzie najczęściej można połączyć z niedowartościowaniem, z tzw. kompleksem niższości. Człowiek o ubogim obrazie siebie samego chce znaleźć swoja wartość w czymś na zewnątrz. Może to być materia, ale mogą to też być dobra duchowe, kulturalne, np. studia, doktorat, wyjazdy zagraniczne itd. Nieuporzadkowanie w pewnym stopniu w tej dziedzinie czyni człowieka niezdolnym do podjęcia Ćwiczeń, one same często mogą być jeszcze jednym elementem szukani własnej wartości, dowartościowania, a nie środkiem wolności.

4. Człowiek powinien posiadać dynamizm „ku więcej”.

Człowiek dojrzały, to człowiek żyjący chwilą, tak jednak, że w momencie zmęczenia zdolny jest do szybkiego regenerowania sił; dynamicznie korzysta z dóbr w ogóle, realizuje stawiane sobie cele, zbliża się do wyznaczonej mety. Ojciec Ignacy w jakimś sensie zawarł tę prawdę w słowie „więcej”. W słowie „więcej” zawarta jest także zdolność do oceny i orientacji oraz zdolność wyboru. Ludzie niedowartościowani, o których była mowa wyżej, chwytają się wszystkiego, stąd są często zmęczeni i rozbici.

Dokonana powyżej czteropunktowa analiza tekstu Fundamentu w aspekcie dojrzałości rozwojowej pozwala na przeprowadzenie paralelnej analizy w odniesieniu do dojrzałości religijnej. Rozważania te będą podzielone również na cztery punkty.

1.      Jak w dojrzałości rozwojowej istotne jest przeżycie przez człowieka, że nie stanowi on centrum – tak w dojrzałości religijnej zintegrowanie tej prawdy łączy się z autentycznym pojęciem Boga. Jawi się tu silna interakcja pomiędzy obrazem siebie i obrazem Boga; skłonny byłbym jednak przyjąć, że autentyzm obrazu Boga nada prawdziwość obrazowi, jaki człowiek ma o sobie samym. Człowiek dojrzały religijnie to ten, który Boga uznaje za swego twórcę i pragnie Go „chwalić, czcić i Jemu służyć”, Bóg nie jest widziany przez człowieka najpierw jako „dla niego”, dla człowieka, ale uznaje on, że jest wezwany do wyjścia ku Bogu. Tu realizuje się w pełni cel i sens otwarcia się człowieka: jest nim spotkanie z Bogiem, jako ze źródłem istnienia człowieka i wszystkiego. Osiągnięcie takiej umiejętności samorelatywizacji jest cenną zdobyczą; człowiek nie przeżywa wówczas Boga infantylnie, jako Boga „dla siebie”, który miałby spełniać jego plany i pragnienia.
2.      Otwarcie, o którym traktował drugi punkt, w aspekcie dojrzałości religijnej jest czerpaniem tożsamości bytu z Boga. Nabiera ono wymiaru „zdolności religijnej”, pewnej koncentracji na Bogu. W tym względzie jawi się wielka trudność, jakaś tajemnica serca ludzkiego; wydaje się, że potrzebne jest tu uwzględnienie elementu uczuciowego; Boga nie wystarczy poznać, by na Niego się otworzyć, nie wystarczy posiadać prawdziwy Jego obraz, by w Niego uwierzyć. Można tu wspomnieć A. Malreaux, pisarza, człowieka olbrzymiego umysłu i serca, a jednak nie mogącego przyjąć Boga i w Niego uwierzyć. On sam określił to kiedyś: „nie otrzymałem łaski wiary”.
Pozostawiając to zagadnienie na boku, podkreślmy wielką wagę, jaką kładzie Ojciec Ignacy na stosunek do Boga i stosunek do materii, ściślej do „stworzeń”. Jedyną drogą do Boga dla człowieka jest używanie stworzeń. Szukanie Boga, wiara w Niego, to codzienny głód chrześcijanina dojrzałego; realizuje się ono poprzez kontakt z rzeczywistością, która go otacza. Człowiek ma miłować rzeczy stworzone, ale nie wolno mu zatrzymać się na nich, ma jedynie poprzez ich używanie zbliżyć się do Boga, w czym one są mu pomocne. Człowiek dojrzały religijnie nie żyje dwoma skrajnościami: z jednej strony nie absolutyzuje wartości rzeczy stworzonych, z drugiej zaś nie ucieka w fałszywy spirytualizm. Żyje w prawdziwym kontakcie z tym, co pochodzi z rąk Bożych, stworzenia traktuje jako dar, który ma mu pomóc w dochodzeniu do Stwórcy. Obca mu jest więc logika interesu, pustego zysku i egoizmu. Szanuje celowość samych rzeczy, którą wlał w nie sam Stwórca. „Rzeczy stworzone są mu dane, by mu pomagały…”
3.      W świetle dojrzałości religijnej najgłębszego wymiaru nabiera też obojętność – pełne rozumienie celowości człowieka i stworzeń w relacji do Boga. Obojętność staje się postawą realizacji celowości – otwarcia nie tylko samego człowieka, ale także i stworzeń, które są widziane jako włączone w ten sam nurt, nurt dążenia do Boga.
4.      Dynamizm, omówiony w części poświęconej dojrzałości rozwojowej, jako element ostatni w dojrzałości religijnej, jest rozumiany jako umiejętność wyboru środków takich, które bez cienia wątpliwości pomagają „więcej” do realizacji celu, dla którego człowiek został stworzony.

Reasumując zaś dotychczasowe rozważania, należy stwierdzić, że jasność oceny tego, co ludzkie, wiąże się z tym, do czego Bóg wzywa człowieka. To, co ludzkie, spaja się z tym, co Boskie, jedno warunkuje drugie. Jedna dojrzałość zakłada drugą, dojrzałość religijna jest niemożliwa bez rozwojowej, tamta nadaje pełnię tej. Tak należałoby widzieć sam Fundament w relacji do dojrzałości, która stanowi o postawie człowieka. Ta postawa rokuje nadzieję, że doświadczenie Ćwiczeń Duchownych osiągnie swój cel.

Pojęcie dojrzałości rozwojowej i religijnej.

Uczyniona powyżej – w aspekcie ludzkiego rozwoju – analiza Fundamentu, niech będzie kontekstem dla obecnej części rozważań. Przechodzimy bowiem do dokładniejszego rozważania samego znaczenia dojrzałości rozwojowej i religijnej. Dojrzałość rozwojowa łączy się ściśle z rozwojem fizycznym człowieka i jego – jako jednostki – wchodzenia w społeczeństwo; stanowi ona probierz jakości bycia człowiekiem. Odgrywa w niej dużą rolę tak dzieciństwo, jak i okres adolescencji, w którym człowiek kształtuje swoją osobowość najbardziej. Wydaje się, że okres dorastania „jest przełomowy a zarazem najbardziej krytycznym okresem w rozwoju osobowości z uwagi na szczególną wrażliwość uczuciową oraz konieczność dostosowania się do zupełnie nowych wymagań w związku z wchodzeniem w coraz to szersze kręgi społeczne i zawodowe” (Przetacznikowa, Rozwój i wychowanie dzieci i młodzieży w średnim wieku szkolnym, Warszawa, 1971, s. 226).

Wskaźnikiem wymierzalnym dojrzałości rozwojowej jest dojrzałość uczuciowa, która najbardziej objawia się w sytuacjach konfliktowych. Dojrzałość rozwojowa uchwytna jest szczególnie w trzech dziedzinach życia ludzkiego: w pracy, w relacjach międzyosobowych, w życiu wartościami etyczno-religijnymi, wyznawanymi przez dana osobę.

Dojrzałość rozwojowa w tych trzech dziedzinach życia objawia się w zdolności realizacji celu. Element kontroli siebie i doboru środków staje na pierwszym miejscu. Wyróżnia się 4 stopnie dojrzałości rozwojowej.

1.      Mówi się o pierwszym, najwyższym stopniu dojrzałości rozwojowej, gdy osoba nigdy nie panuje nad konfliktem, gdy cele stawiane sobie w pracy, w relacjach i życiu wartościami zawsze nie są realizowane.
2.      Mówi się o drugim stopniu dojrzałości, gdy prawie zawsze osoba nie realizuje celu.
3.      Trzeci stopień dojrzałości rozwojowej jest wtedy, gdy często jest brak kontroli i realizacji, i celu.
4.      Natomiast czwarty stopień jest, gdy rzadko jest brak kontroli i realizacji celu.

Powyższa klasyfikacja może być pomocna przy dopuszczaniu do rekolekcji. Wydaje się zrozumiałe, że pierwszy i drugi stopień dojrzałości rozwojowej nie są wystarczające do rozpoczęcia Ćwiczeń. Ludzie o dojrzałości pierwszego i drugiego stopnia często wydają się być odpowiednimi, bowiem widać u nich wielki zapał, element uczuciowy jest bardzo dominujący. Niemniej najczęściej na tym wszystko się kończy. Trzeba dobrze rozeznać, czy wielkie uczucia nie są ucieczką od trudu i szarzyzny dnia. Zobaczymy niżej, że to niebezpieczeństwo nie jest tak rzadkie. Człowiek dojrzały do rozpoczęcia Ćwiczeń to człowiek o czwartym stopniu dojrzałości rozwojowej, to znaczy człowiek, który rzadko nie realizuje swoich celów. Nie znaczy to, że jest on doskonały, ale zna tak siebie jak i swe zadania. Obecnie omówiona zostanie dojrzałość religijna, która zasadza się na dojrzałości rozwojowej; uwypuklony zostanie jeden z jej aspektów: stosunek do wyznawanych wartości, życie nimi na co dzień. Zdać sobie sprawę należy z tego, że nikt nie jest zdolny do realizacji wyznawanych przez siebie wartości etyczno-religijnych, gdy nie realizuje celów sobie stawianych, np. w pracy. W refleksji nad dojrzałością religijną zasadniczym problemem jest pytanie o autentyzm życia miłością, służbę itd. W życiu wartościami jesteśmy szczególnie skłonni do iluzji, do fałszywej oceny naszego stosunku do nich. Ktoś może być subiektywnie przekonany, że autentycznie żyje wybranymi wartościami; w rzeczywistości może ulegać poważnej pomyłce. Dalszą analizę dojrzałości religijnej przeprowadzić można analogicznie do czterostopniowej klasyfikacji dojrzałości rozwojowej. Pierwszy stopień dojrzałości religijnej to życie wartościami na zasadzie tzw. przypodobania się. Życie wartościami chrześcijańskimi, życie zakonne przeżywane w ten sposób, równają się pierwszemu stopniowi dojrzałości religijnej. Człowiek przyjmuje jakaś wartość, wyraża ją w konkretnym zachowaniu się, przyjmuje taką wartość, jaką jest np. miłość i wyraża ją w postawie służby, ale czyni to przede wszystkim ze względu na korzyści, której się spodziewa lub ze względu na uniknięcie kary, którą przewiduje. Najgorsze jest to, że mechanizm ten jest podświadomy. Ktoś więc może być bardzo „służebny”, ale ze względu na pochwały grupy, przełożonego lub ze strachu przed byciem odrzuconym, krytykowanym, itp. W tej postawie nie ma nawrócenia wewnętrznego, jest tylko trening, wejście w pewne formy, które się przyjęło, ale nie w ducha, który w tych formach ma być wyrażony. Logika przypodobania się jest bardzo częsta u ludzi słabych psychicznie, zalęknionych, mogą ją powodować bardzo surowi autorytatywni przełożeni. Szczególnie jest on niebezpieczny w nowicjacie. Ktoś więc może się złożyć, przy czym nie jest to wynik fałszu moralnego, lecz ulegania względom społecznym, strachowi przed dymisją, przed samotnością, itd. Zafałszowana zostaje cała formacja, której rzeczywista wartość wychodzi, gdy presja grupy lub przełożonego znika objawia się wówczas motywacja prawdziwa. Człowiek naprawdę nie kontroluje swoich impulsów, mogą one ze względu na wspomnianą korzyść nie ujawniać się. Gdy jednak przyjdzie trudność, niedojrzałość uwidacznia się. (Nie cieszmy się więc, gdy nasi młodzi nam się na korytarzu kłaniają, gdy chodzą często do kaplicy, pytajmy się i pytajmy ich, dlaczego to robią, pytajmy samych siebie, dlaczego pewne rzeczy robimy. Człowiek tak często szuka siebie, nie wiedząc o tym; ciężko mu sobie fakt ten uświadomić, bo wywołuje on wstyd, stąd dziesiątki teorii, by zachować obraz, jaki ma się o sobie samym).

Drugi sposób przeżywania wybranych wartości, to sposób tzw. identyfikacji zewnętrznej; jest on drugim stopniem dojrzałości religijnej i odpowiada drugiemu stopniowi dojrzałości rozwojowej. Mechanizm ten jest dojrzalszy od poprzedniego, bo nie chodzi o uniknięcie czy zyskanie czegoś, lecz o dowartościowanie się, o „bycie kimś, żyjąc jakby”. Pojawia się więc mechanizm utożsamiania się z grupą czy osobą, najczęściej figurą autorytetu, dla poczucia własnej wartości. Można więc żyć, jak wymaga tego dana grupa, można żyć według czyjegoś zachowania, ale nie rozumiejąc zarazem nic z treści tego, czym się żyje. Gdy wpływ grupy czy jednostki znika, znika też i cała formacja człowieka. Trzeba stwierdzić, że i ten mechanizm może być nieświadomy; człowiek w dobrej wierze może nawet żyć całe lata, nie przeżywszy wewnętrznego nawrócenia. Kontrola jego impulsów jest prawie zawsze negatywna, konflikty objawiają to najczęściej.

Można jednak żyć wartościami na zasadzie identyfikacji uwewnętrznionej, zrozumianej. Jest ona trzecim stopniem dojrzałości religijnej i równa się trzeciemu stopniowi dojrzałości rozwojowej. W takim wypadku kocha się, podziwia człowieka, ceni grupę, wspólnotę, sama jednak jednostka schodzi jakby na bok, idzie w cień; uwypuklona zostaje treść, którą ona żyje. Ktoś jest tylko katalizatorem, zachętą do życia, uobecnia daną wartość, ale liczy się przede wszystkim wartość, nie pragnienie bycia kimś. Identyfikacja uwewnętrzniona może być wynikiem poddania identyfikacji zewnętrznej bardzo niedojrzałej procesowi uświadomienia; tylko tym sposobem rozwój osobniczy może być naprowadzony na tory dojrzałości.

Najbardziej dojrzałym stosunkiem do wyznawanych wartości jest interioryzacja. Jest, to czwarty stopień dojrzałości religijnej i odpowiada on czwartemu stopniowi dojrzałości rozwojowej, czyli rzadkiemu uleganiu własnym impulsom. Człowiek wartość rozumie, wybiera ją, będąc świadom tak trudności życia nią jak i własnej słabości, dobiera wszak środki, by współpracować z łaską Pana. „I w deszczu i w pogodzie żyje obraną wartością”.

Kryteria podane wyżej stają się przydatne przy ocenie ludzkich społeczności i jednostek z punktu widzenia dojrzałości religijnej. Klasyfikując pobieżnie i intuicyjnie można by sądzić, że rzadko spotyka się ludzi, żyjących wybranymi wartościami na płaszczyźnie mechanizmu przypodobania i identyfikacji zewnętrznej. (Dopuszcza się możliwość istnienia tej niedojrzałości jedynie w nowicjacie i to raczej dawniej). Tymczasem badania naukowe w tej dziedzinie robione na przestrzeni kilkunastu lat w różnych częściach świata przez Instytut Psychologii Uniwersytetu Gregoriańskiego wykazują, że przynajmniej 75% osób żyjących w zakonach i w seminariach duchownych niedojrzałe przeżywa swe powołanie, czyli są niedojrzali powołaniowo.

Zacytujmy jeszcze inne badania naukowe dotyczące dojrzałości osób konsekrowanych: 10-15% osób konsekrowanych to osoby dojrzałe, 60-70% osób konsekrowanych to osoby niedojrzałe, 20-25% osób konsekrowanych to ludzie wymagający leczenia psychiatrycznego (Baars, Terruwe, 1972).

Tragedią prawdziwą jest to, że subiektywnie niedojrzałość tę można pokrywać bardzo skrzętnie. Widzą ją wszyscy, oprócz tego tylko, kto jej podlega. Niemniej ona jest, i to zuboża naszą pracę dla Królestwa Bożego, sprawia, że nasze Ćwiczenia są tak mało skuteczne. Niech więc podsumowaniem niniejszego tekstu będą pytania: jak formować siebie i jak formować innych do Chrystusowej dojrzałości, którą On nazywa doskonałością? Jak formować w Towarzystwie do dojrzałego przeżywania Ćwiczeń Duchownych?


Tagi:
займ на карту займ на карту срочно без отказа

Designed and created by northcode/>